Magdalena Witkiewicz kojarzy mi się z prostymi, uczuciowymi historiami, pełnymi bohaterów, ktorych nie można nie lubić. I z takim przekonaniem brałam się do czytania, a do 100 strony nie wiedziałam o co chodzi. Trochę mnie to wprawiało w konsternację, bo ja po prostu lubię wiedzieć na czym stoję, w szczególności w świąteczych, w zamyśle uroczych, opowieściach. Jednak z każdą stroną było coraz lepiej. Autorka pokusiła się o historię pełną magii, trochę mało realną, ale przyjemną i taką słodką. Dziarska staruszka Marylka, która zdaje się być ulubienicą całego miasteczka, nie czeka na Mikołaja, a bierze los prezentów w swoje ręce. I o ile bardzo podobało mi się spełnianie marzeń, które były takie przyziemne i pochodziły od dzieci rzeczywiście w potrzebie, to cała otoczka z wykradaniem listów, hakowaniem meili, nieprawdopodobnym zbiegom akcji - już mniej. Miało być zabawnie, ale chyba wolałabym, żeby było więcej "ostrzejszych przypraw". Na pewno trzeba zwrócić uwagę, że wydarzenia nie są ułożone chronologicznie, wiążą się ze sobą, jednak potrzeba skupienia, żeby się nie pogubić. Przeszłość i teraźniejszość jest mocno zmieszana, przeskakujemy z obecnych wydarzeń do wspomnień Marylki z różnych okresów jej życia. Ogólnie uwielbiam taki zabieg w książkach, jednak brak uporządkowania trochę mi przeszkadzał. Cała książka jest utrzymana w klimacie świątecznym, są listy do Mikołaja, prezenty, magia pomagania innym, czyli te najważniejsze aspekty Bożego Narodzenia. Jest to ciekawa propozycja, ciepła, ujmująca z miłą staruszką na czele. Na dwa świąteczne wieczory idealna. |
|
esclavo dodał: 24 XI 2020, 01:10:56 Listy pełne marzeń |
ocena przydatności opinii: +0 | -0 |
"Aleksandra Rumin powróciła i to z porządnym przytupem! W dobie pandemii, z którą zmaga się cały świat, zaserwowała swym czytelnikom historię, która nie tylko pozwala obrócić w żart przykre i przygnębiające nas tematy, przede wszystkim jednak daje odetchnąć i zwyczajnie odpocząć od całego tego szaleństwa, które wokół nas się obecnie dzieje." Całość recenzji - jak zawsze - na moim blogu ^_^ Serdecznie was zapraszam ^_^ https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-zbrodnia-po-polsku-... |
|
Amarisa dodał: 23 XI 2020, 12:09:41 Ocena książki: 5.0 Zbrodnia po Polsku |
ocena przydatności opinii: +0 | -0 |
Zastanawialiście się kiedyś co kieruje kobietami, które startują w konkursach piękności? Jakie taki występ ma konsekwencje, uzależnienia polityczne czy rozrywkowe? Mnie ten temat nigdy zbytnio nie interesował, nie oglądałam wyborów, a to czy kondydatki walczyły o pokój na świecie, nie miało dla mnie znaczenia. To czemu czytam książkę o Miss, a w dodatku Birmy, państawa o którym nic nie wiem? "Miss Birmy" to piękna, wielowątkowa opowieść o trudnych losach rodziny Bensonów. Żyją w państwie podzielonym przez konflikty etniczne, targanym przez wojenną zawieruchę, w czasach ciężkich i niesprzyjających. To nie jest łatwa lektura, bo na początku trudność sprawia wejście w historię Birmy, zależności, rozróżnienie powiązań, grup społecznych. Momentami jest monotonnie, ale to nie jest książka, którą się czyta szybko i lekko. Trochę zajęło mi zrozumienie na czym polega piękno tej powieści. Napisana świetnym językiem, wyważonym, spokojnym, który wprowadza trochę patetyczny nastrój. Utrzymana w klimacie, dotyka ważnych tematów. Dodatkowym plusem jest to, że ta historia jest oparta na prawdziwych wydarzeniach. Powieść jest bardzo oryginalna, ale jest to lektura, której trzeba poświęcić czas. Trzeba się delektować językiem i przeżywać trudności razem z bohaterami. Nie jest to może książka mojego życia, ale warto ją przeczytać. |
|
esclavo dodał: 23 XI 2020, 02:37:12 Miss Birmy |
ocena przydatności opinii: +0 | -0 |
Życie składa się z epizodów, zapamiętanych chwil i anegdot. I tak właśnie potraktowałam zbiór opowiadań Murakamiego. To moje pierwsze spotkanie z autorem, trochę liczyłam na to, że w opowiadaniach będę mogła w szybki sposób poznać jego twórczość. Czy tak się stało? I tak i nie. Autor pisze w sposób dostojny, a jednocześnie gawędziarski. Opowiada nam historie, które go spotkały w ciągu życia, od dzieciństwa aż do teraz. Podobał mi się styl, sposób przedstwienia wydarzeń. Ale mam wrażenie, że nie zrozumiałam o co tam chodzi. Nie wiem, czy mam się doszukiwać drugiego dna, próbować dojrzeć coś więcej czy brać całość jako pewniak. Mam wrażenie, że w żaden sposób nie udało mi się poznać autora, przekonać się do jego stylu i do tego w jaki sposób widzi świat. Nie będę ukrywać, że czasami miałam mętlik w głowie. Realne historie przeplatały się z tymi niewiarygodnymi, błahe rzeczy urastały do wysokiej rangi, a te ważne niknęły gdzieś pośród innych. Myślę że fanom ten zbiór bardziej przypadnie do gustu i odnajdą w nim sens, bo wydaje mi się, że to nie jest idealna lektura dla początkujących - takich jak ja. |
|
esclavo dodał: 23 XI 2020, 02:14:01 Pierwsza osoba liczby pojedynczej |
ocena przydatności opinii: +0 | -0 |
Czytam mnóstwo kryminałów i thrillerów, ale zazwyczaj unikam tych klasycznych w stylu Agaty Christie oraz komedii kryminalnych. A co właśnie przeczytałam? Klasyczną komedię kryminalną. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, wiem że ma skłonność do ciagłych dygresji, odbiegania od tematu, nie ma "mojego" poczucia humoru, ale za to świetnie potrafi skonstruować całą intrygę. A stworzenie zajmujacego kryminału, w dodatku cały czas sypiąc żarcikami na pewno nie jest proste. I jak to w klasycznych powieściach, jest duszna atmosfera, zamknięty krąg ludzi, tutaj pisarzy (czyli taki nasz kontent), pensjonat w głuszy i tajemnicze zabójstwo. A i (nie)wytresowana papuga. Powieść jest przepełniona stereotypami, mocno wyśmiewanymi, trochę w stylu kabaretowym. Mnie kabarety nie śmieszą, najczęsciej ich nie rozumiem i tutaj też tak trochę było. Czytałam po trochę, z przerwami jednak po skończeniu muszę powiedzieć, że to była całkiem dobra lektura - ale nie dla mnie. |
|
esclavo dodał: 22 XI 2020, 02:52:45 Stara zbrodnia nie rdzewieje |
ocena przydatności opinii: +0 | -0 |
Agatę Bizuk znam z jej poprzednich powieści, które są utrzymane w takim lekkim i komediowym stylu, a że trafić w moje specyficzne poczucie humoru jest trudno, to książki autorki nie wywoływały u mnie dużego zachwytu. Ale przecież książki świątecznej nie mogę sobie odmówić! Autorka potraktowała święta jako tło dla dużych emocji, wzruszeń i bólu, ale też nadziei. To nie jest książka pokroju tych wcześniejszych, tutaj jest dojrzałość, świetna fabuła i uczucia mocno trzymajace za serce. Poleją się łzy, smutek będzie dławił, ale możemy liczyć na to, że magia świąt zadziała. Agata Bizuk nie bała się poruszyć trudnych tematów takich jak ciężki los dziecka umieszczonego w Domu Dziecka czy samotność starszego pana, opuszczonego przez rodzinę. Ale odwaga się opłaciła, bo to jej najlepsza powieść. Poznamy dwóch mężczyzn, których losy się przetną i to odmieni ich życie. Bohaterowie są prawdziwi, dobrze wykreowani, to tacy ludzie, ktorych chciałoby się spotkać w realnym świecie. Jeśli szukacie ciepłej i prawdziwie świątecznej książki to muszę Wam polecić właśnie tą. Powieść ta sama się czyta i nie można jej odłożyć, napisana jest prostym językiem, ale dobitnie i treściwie. Mnie się bardzo podobała i myślę że zostanie w mojej pamięci na dłużej. |
|
esclavo dodał: 22 XI 2020, 02:32:52 Zapomniana piosenka |
ocena przydatności opinii: +0 | -0 |
W czasach, kiedy Polskę bulwersują kolejne doniesienia lekarzy z „pierwszej linii frontu”, ja sięgnęłam po książkę opowiadającą o XIX wiecznym szpitalu. Czy wszystkie problemy zniknęły wraz z minioną epoką? Czy w tej fikcyjnej powieści znalazłam coś współczesnego? Mamy rok 1850, Bogumił Korzyński, młody i ambitny lekarz właśnie zaczął pracę w Szpitalu im. Dzieciątka Jezus. Nie bez powodu pospólstwo zwykło mawiać, że idzie się tam tylko po to, by umrzeć. Niedoskonałość systemu widać już po pierwszym kroku, wszechobecny brud, lekarze, którzy z powodów religijnych unikają naukowych odkryć oraz wszechobecna dyktatura zaborców. W takim miejscu bardzo trudno o jakikolwiek postęp. Losy Bogumiła Korzyńskiego dodatkowo komplikują problemy osobiste i burzliwa przeszłość. Po książki Ałbeny Grabowskiej będę sięgać bez zastanowienia. Po bardzo udanych „Matkach i córkach” trafiłam na równie rewelacyjnych „Uczniów Hipokratesa”. Czego w tej książce nie ma? Chyba tylko minusów! Jeśli zaś chodzi o plusy, to ich lista jest naprawdę długa. Przede wszystkim bogate i świetnie opisane tło historyczne. Czytając tę powieść nie tylko można się wczuć w opisywany moment dziejowy, ale przede wszystkim dużo dowiedzieć. Całe mnóstwo szczegółów i pieczołowicie sprawdzonych drobiazgów sprawia, że powieść ta ma ogromny walor edukacyjny. Przy okazji wartkiej opowieści poznajemy sporo faktów związanych z rosyjskim zaborem, ale też rozwojem medycyny. Zwłaszcza ten drugi temat był niesamowicie ciekawie opisany. Nie mamy tutaj suchych faktów, każde odkrycie było przypłacone zdrowiem, a nawet życiem lekarzy i ich pacjentów. Autora opisuje to w niesamowicie przejmujący sposób, uświadamiając nas, że to, co obecnie jest standardem, kiedyś uchodziło za szarmanterię. Ukazuje też mroczniejszą stronę służby zdrowia, zamkniętość na postęp, pokładanie wiary w religii, a nie nauce, czy zbytni formalizm. Nie wszystkie problemy minęły z czasem, wiele aspektów jest wciąż aktualnych lub ponownie zaczyna stwarzać trudności. Czy nie wyciągamy nauczki z przeszłości? Jakby nie patrzeć nie minęło nawet 200 lat! Ciąg dalszy na: https://www.recenzjenawidelcu.pl/2020/11/uczniowie-hipokrate... |
|
Recenzjenawidelcu dodał: 21 XI 2020, 15:47:47 Uczniowie Hipokratesa. Doktor Bogumił |
ocena przydatności opinii: +0 | -0 |
Lubicie intrygujące, stare domostwa, szyfry, zagadki, zwroty akcji i tajemnicze wydarzenia? Ja wprost uwielbiam! Dlatego z ogromną radością sięgnęłam po książkę Zuzanny Radomskiej... i niestety, bardzo się zawiodłam. Historia dzieje się w 1888r, i dotyczy bliźniaków - Dariusza i Czesława, którzy otrzymują w spadku od wuja ogromną, pełną przepychu posiadłość wraz ze służbą. Konstrukcja przypomina pamiętnik, całą akcję oglądamy z perspektywy Dariusza. Przez 12 dni możemy śledzić eksplorację posiadłości, w której kryje się wiele sekretów i życie tajemniczych postaci, odwiedzających przybytek. Problem leży już w samej objętości. Przeczytałam całą książkę w godzinę, ma ona 150 stron, pisanych ogromną czcionką - to zdecydowanie za mało, aby opisać wyczerpująco dobrą historię. Sam pomysł na fabułę był ciekawy, w końcu jej zarys bardzo przyciąga. Jednak całość opowiedziana jest po łebkach, mamy tu wiele nieścisłości i niedokończonych wątków i irytująco otwarte zakończenie, co do którego nie mam pewności, czy zapowiada kolejną część, czy może takie właśnie ma być. Postaci są mało wyraziste i bez charakteru, każdy, nawet potencjalny antagonista, jest spłaszczony uprzejmością i nienagannymi manierami, które składają się na wszystkich bohaterów. Zagadki, które się tu pojawiają, były ciekawe, z pomysłem, jednak również one gdzieś uciekły i nic z nich potem konkretnego nie wyniknęło. Klimat dreszczyku starej posiadłości w pewnych momentach próbował się nieśmiało wybić i został zdeptany pod koniecznością rozmów o wszystkim i niczym. Czuję ogromny niedosyt po tej książce, bo wiem, że można było to zrobić naprawdę dobrze i stworzyć pasjonującą historię... Uważam, że gdyby autorka solidnie przysiadła nad tą książką i ją rozwinęła, albo napisała dopracowany, kolejny tom, to ma ona potencjał, aby tę opowieść uratować. Na ten moment jednak nie trafi ona do grona moich ulubionych lektur. |
|
dezyderata dodał: 21 XI 2020, 11:12:47 Tajemnica posiadłości w Zachusach |
ocena przydatności opinii: +0 | -0 |
Dla kogo jest to książka? Dla miłośników dobrej literatury. Dla poszukujących ciepłych, wzruszających oraz pełnych humoru z domieszką smutku historii. Dla osób pragnących sięgnąć po książkę, przy której odpoczną po ciężkim dniu i która sprawi, że zrobi im się ciepło na sercu. Tym i wielu innym czytelnikom polecam „Współlokatorów” Beth O’Leary. Wierzcie mi – naprawdę warto ♥ Recenzja: https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-wspollokatorzy-beth... |
|
Amarisa dodał: 19 XI 2020, 09:16:32 Ocena książki: 5.0 Współlokatorzy |
ocena przydatności opinii: +0 | -0 |
Musieliśmy czekać 10 lat na kontynuację losów Wiktorii. I teraz proszę mi powiedzieć kiedy to przeleciało? Ja do tej pory pamiętam goracą atmosferę Piekła i trochę nudniejsze Niebo. A o Tartarze nie wspominając. I bardzo się cieszę, że mogłam znowu spotkać się z moimi ulubionymi bohaterami. Tym razem Wiktoria da się wplątać w Apokalipsę. Czyli jak wracać to tylko z grubej rury. Będą problemy, śmieszne sytuacje, przystojne Diabły, ale i zerwane pieczęcie, Jeźdźcy Apokalipsy oraz zdenerwowany Archanioł Gabriel. Czyli taki zwykły dzień w innym wymiarze. Akcja toczy się gładko, jest orginalnie i na pewno nie jest to odgrzewany kotlet. Autorka zręcznie wplata w treść bieżące wydarzenia, ale również odnośniki do Biblii. Wszystko jest spójne i logiczne. Pani Katarzyna starała się utrzymać poziom poprzednich tomów, ale czuć tutaj uplywający czas. Jest dojrzalej i widać, że autorka rozwija swój styl, bo ta część jest doroślejsza i bardziej dopracowana. Mam nadzieję, że to nie koniec cyklu i będzie nam dane obserwować dalsze perypetie Wiktorii, bo ja chętnie pospaceruję jeszcze po Piekle (no cóż, Ja diablica to ciągle moja ulubiona część). A może uda znaleźć się tego dżina? Czas pokaże, a ta powieść jest warta Waszej uwagi. |
|
esclavo dodał: 16 XI 2020, 01:58:37 Ja, ocalona |
ocena przydatności opinii: +0 | -0 |
Jak powinnien wyglądać nowoczesny thriller? Ano właśnie tak jak najnowsza powieść Jakuba Szamałka. Od pierwszego tomu jestem całkowicie zachwycona tematem, fabułą i stylem całej serii. Żaden ze mnie informatyk, na komputerach nie znam się wcale, nawet takowego nie posiadam, ale cyberprzestepczość i darknet działa na moją wyobraźnie bardzo mocno. I tak samo jak mnie fascynuje, tak samo przeraża. "W momencie złożenia tekstu do redakcji ta książka zawierała śladowe ilości science fiction. W momencie druku - już nie." Tymi słowami rozpoczyna się ostatnia część trylogii. Akcja jest powiązana z poprzednimi tomami, więc najlepiej czytać je w odpowiedniej kolejności i jedna po drugiej, bo czekanie na kolejny tom to męczarnia. Nie jest to typowy kryminał czy thriller gdzie leje się krew, latają wnętrzności czy strach sieje seryjny morderca. Tu jest czysto, sterylnie, a mimo tego podczas czytania spoglądamy na leżący obok smartfon z niepokojem. Nie wiem jak wam, ale mnie bardziej przeraża ten niby bezpieczny telefon niż ten złoczyńca na ulicy. Każdy z nas słyszał o sprzedawaniu danych, o włamaniach na konta bankowe, działaniach wirusów i botów, a niejednokrotnie mieliśmy do czynienia z kradzieżą kont na instagramie. I taka jest rzeczywistość i o tym pisze Szamałek. A pisze bardzo dobrze. Akcja jest płynna, wciągająca i chociaż roi się tam od specjalistycznych nazw i określeń, to nawet laik jest w stanie się połapać. Bohaterowie są realni, namacalni i nie mają w sobie nic z futurystycznych wersji Bonda czy innych szpiegów. Julita bywa denerwująca, a Janek gburowaty, jednak razem tworzą świetny duet. Jest cynicznie, prawdziwie i przerażająco. Ja jestem zachwycona tą serią i będę Was gorąco namawiać do jej przeczytania. |
|
esclavo dodał: 16 XI 2020, 01:33:55 Ukryta sieć: Gdziekolwiek spojrzysz |
ocena przydatności opinii: +0 | -0 |
„Ja, ocalona” uważam za satysfakcjonującą kontynuację serii i prawdziwą wisienkę na torcie, jeśli porównać ją z poprzednimi częściami historii. To absolutne must have dla tych, którzy mają za sobą poprzednie tomy przygód zwariowanej diablo-anielskiej ekipy 😉 Wszystkim pozostałym polecam całość jako coś lekkiego i po prostu skutecznie poprawiającego humor. Cała recenzja: https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-ja-ocalona-katarzyn... |
|
Amarisa dodał: 15 XI 2020, 13:05:45 Ocena książki: 5.0 Ja, ocalona |
ocena przydatności opinii: +0 | -0 |
Kto z nas nie znam tych wszystkich schematów jakimi rządzą się komedie romantyczne? Oblewanie napojem, utknięcie w windzie, kobieta w opałach, przypadkowe spotkanie... można tak wymieniać i wymieniać. Evie chce przetestować je wszystkie na własnym przykładzie i przy okazji poznać miłość swojego życia. No dobra, nie musi być miłość, bo Evie ma w tym większy cel i podchodzi do tematu wręcz naukowo. Ta powieść to idealny przykład jak na podstwie wszystkich możliwych stereotypów stworzyć coś nowego, świeżego i co najważniejsze, bardzo dobrego. Chociaż książka wpisuje się w nurt komedii romantycznych, to nie jest romantycznie, głupiutko, ckliwie i słodko. Oczywiście, jest masa randek, spotkań i prób zdobycia serc, ale możecie się nastawić bardziej na śmiech niż na łzy wzruszenia. Autorka świetnie wykorzystała potencjał schematów i stworzyła historię o odwadze, o spełnianiu marzeń i pokonywaniu własnych lęków. O tym jak łatwo dać podciąć sobie skrzydła, jak nieprzemyślane słowa mogą ranić i jak ważne jest wsparcie przyjaciół. Historia Evie może wydawać się banalna, prosta i lekka, ale ma drugie dno. Dobrze się czyta, autorka pisze sprawnie i przyjemnie, a kartki przewracają się same. Idealna, rozgrzewająca pozycja na długi wieczór. Mnie się bardzo podobała. |
|
esclavo dodał: 12 XI 2020, 23:26:37 Co powiesz na spotkanie? |
ocena przydatności opinii: +0 | -0 |
Nie czytajcie opisu, nie czytajcie opinii, przeczytajcie tą powieść. Gdy czytałam te wszystkie opinie, że "Nas dwoje" wywołuje morze łez wiedziałam, że mnie nie ruszy. Taka już jestem. I chociaż rzeczywiście tych łez nie było, to ta historia pozostawiła mnie ze złamanym sercem. Zaczęło się tak uroczo, tak ciepło i przyjemnie. Prawie jak każda opowieść o miłości. Jednak tutaj te uczucia były takie realne i namacalne, relacja między bohaterami rozwijała się powoli, budowana małymi gestami i spotkaniami. Nie było gromu z jasnego nieba, dzikiego pędu i miłości po dwóch dniach. Przypominało mi to obserwowanie dwójki moich znajomych, kibicowałam i mocno zaciskałam kciuki za szczęśliwe zakończenie. A potem, potem każda strona łamała mi serce po kawałku. Nie mogę, nie chcę tutaj zdradzić dlaczego i co się wydarzyło, ale ja rozumiem decyzję Joela. Nie wiem czy popieram, ale go rozumiem. Myślę że jest to jedna z lepszych powieści tego roku i aż nie mogę uwierzyć, że jest to debiut. Świetnie napisana, emocjonalnie, lekko i tak, że ciężko będzie przestać o niej myśleć. Bardzo, bardzo polecam. |
|
esclavo dodał: 12 XI 2020, 23:04:46 Nas dwoje |
ocena przydatności opinii: +0 | -0 |
Kontynuacja "Czasu burz" to jeszcze grubsza, jeszcze treściwsza powieść. Charlotte Link w "Dzikim łubinie" - drugim tomie, pokazuje nam dalsze losy bohaterów. I tym razem są trudności, przeciwności, zamęt wojny, wielkie emocje, miłość, nienawiść. Felicja dalej jest osobą, którą ciężko polubić. Ale może potrzebujemy trzeciego tomu, by nadeszła zmiana? Jest to powieść pisana z rozmachem, o życiu normalnych ludzi w czasie wojny. Wiem, wojna jest trudnym i ważnym tematem, ale mnie zawsze ciekawiła codzienność w takich realiach. Nie koniecznie w Polsce, ale w każdym kraju dotkniętym wojną. I tutaj to dostałam. Autorka pisze ciekawie i interesująco, mnie nie przeszkadzały nawet chwilowe dłużyzny, bo życie to nie tylko interesujące wydarzenia. Link świetnie pokazuje siłę kobiet w trudnych czasach, poświęcenie i walkę. Może trochę brakowało mi polskiego akcentu w tej historycznej, bądź co bądź, książce, bo lubię takie "smaczki", ale całość - bardzo dobra. |
|
esclavo dodał: 10 XI 2020, 22:33:12 Dziki łubin |
ocena przydatności opinii: +0 | -0 |