Zdążyć przed Panem Bogiem to słowa Marka Edelmana, bohatera książki Hanny Krall. Opowieść o nim jest literackim dokumentem z tragicznych dziejów polskich Żydów. Edelman był zastępcą komendanta Żydowskiej Organizacji Bojowej, potem pracował jako kardiochirurg, zdobywając międzynarodowy rozgłos. Rozmowa, jaką przeprowadziła z nim autorka, stała się kanwą książki, będącej relacją z okresu likwidacji getta warszawskiego (od 22 lipca do 8 września 1942) i powstania, które w nim wybuchło w 1943 roku. Krall powiedziała, że Marek Edelman zawsze miał ambicję zdążyć - jako żołnierz podczas wojny i jako lekarz w czasach powojennych. Chciał być punktualnie na miejscu wtedy, gdy zjawiała się śmierć, żeby ją, jeśli to tylko możliwe, uprzedzić. Edelman ''ma swoje sprawy z Panem Bogiem, mam wrażenie, że i Pan Bóg ma z nim swoje sprawy'' , stwierdziła po latach pisarka w jednym z wywiadów. Sprawa śmierci była w tym czasie równie ważna jak kwestia przeżycia. Różnica sprowadzała się jedynie do wyboru. ''Chodziło przecież o to, żeby się nie dać zarżnąć'', kiedy przyjdą gestapowcy. ''Chodziło tylko o wybór sposobu umierania'', podkreślał bohater Hanny Krall.' [edytuj opis]
"Tylko - kiedy się dobrze zna śmierć, to ma się większą odpowiedzialność za życie. Każda, najmniejsza nawet szansa życia staje się bardzo ważna."
Dodał: Karolina
Dodano: 10 II 2009 (ponad 16 lat temu)
+160
"Pan Bóg już chce zgasić świeczkę, a ja muszę szybko osłonić płomień, wykorzystując Jego chwilową nieuwagę. Niech się pali choć trochę dłużej, niż On by sobie życzył.
To jest ważne: On nie jest za bardzo sprawiedliwy. To jest również przyjemne, bo jeżeli się coś uda- to bądź co bądź Jego wywiodło się w pole....
- Wyścig z Panem Bogiem? Cóż za pycha!"
Dodał: LeoBonhart
Dodano: 26 XI 2009 (ponad 15 lat temu)
+30
"Ludzie są bardzo przywiązani do powagi faktów historycznych i do chronologii."
Dodał: madziach05
Dodano: 28 V 2010 (ponad 15 lat temu)
Jestem po ogromnym wrażeniem tego reportażu. Choć z początku nic na to nie wskazywało. Wzięłam ją do ręki jakoś przed świętami, przeczytałam 10 stron i odłożyłam ją, wróciłam do niej wczoraj i jak już zaczęłam tak nie wstałam z łóżka, jak nie skończyła. To lektura, która ma niewiele stron, ale nie jest taka łatwa. Trudno czyta się niektóre fragmenty. Marek Edelman opowiada o przeżyciach bez żadnego upiększania, bez idealizacji, czy też gloryfikacji. Jest to kwestia sporna, ale mi się to podobało, chociaż słowo podobało nie jest tu zbyt trafne. Dodatkowo styl Hanny Krall przypadł mi do gusty, prosty i bezpośredni. Ten luźny wywiad pozwolił mi także na chwilę refleksji, szczególnie fragment, gdzie Edelman mówi o tym, iż przywykliśmy do liczb, a pod liczbami kryją się imiona, nazwiska, wspomnienia, uczucia, ludzie. Lektura nie jest łatwa, wręcz przygnębiająca, ale niewątpliwie obowiązkowa. Polecam przeczytać, to tylko sto stron, nie potrzeba wielkiego wysiłku, a do uczniów - nie zniechęcajcie się tylko z tego powodu, że to szkolna lektura.
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: