Jego paczuszka wylądowała w mojej skrzynce… Hej, spokojnie, mojej skrzynce POCZTOWEJ. I od chwili, kiedy zobaczyłam, co jest w środku, wiedziałam, że ta paczka powinna trafić do mojego gorącego sąsiada. Który najwyraźniej ma brudny sekret…
Niespecjalnie lubię koty, ale jestem trochę jak one – nie znoszę większości ludzi. Ale mój sąsiad nie jest jak większość ludzi. Chodzi w koszulach zapiętych pod szyję, pachnie jak reklama Calvina Kleina i wygląda na takiego, co regularnie używa nici dentystycznej… Słowem – sprawia wrażenie, że ma swoje życie uporządkowane od początku do końca. Pan Idealny, jeśli chcecie znać moje zdanie. I wtedy do tego obrazka wkracza jego długa, gruba paczka wciśnięta w moją skrzynkę pocztową. Ja wiem – to chore. Taka oczywista zagrywka.
Przypadkowo otworzyłam tę paczkę i teraz jego brudny sekret gapi się mi prosto w twarz. I staje się jasne, że Pan Idealny wcale nie jest taki idealny… No kto by pomyślał?
I kolejna z "przedmiotowej" serii trafiła w moje ręce. Te książki lubię za lekkość, humor, nawet za te głupotki, które wyrabiają bohaterzy. Ale powieści mają takie być. Mają nas świetnie bawić, nie przynudzać i dawać relaks.
I ta część trzyma poziom poprzednich, jest zabawnie, ironicznie i romantycznie. Komedia z tych "pomyłkowych", gdzie akcje z wibratorem mogą przyprawić o zażenowanie. Jednak jakże to mi się dobrze czytało! Krótka, acz treściwa historia Lilith i Liama wciaga i nie daje się odłożyć, fakt że nie jest to obszerna lektura sprawia, że jesteśmy w stanie pochłonąć ją w jeden wieczór.
Powieść podobała mi się, jednak w moim rankingu nie pobiła Wisienek, (ale ciągle jesstem przed lekturą Banana) i dlatego teraz czekam na kolejną część. Polecam Wam zapoznać się z całą serią i spędzić bardzo przyjemnie czas.