Jak poznałem Hailey? Cóż, dżentelmen nigdy się nie przechwala…Na szczęście ja nie jestem dżentelmenem. Najpierw zapłaciłem za jej wisienki, a potem skradłem jej bukiecik. A jeszcze później? Zostawiłem swoją wizytówkę i wyszedłem.
Jak poznałam Williama? Wszedł do mojej piekarni, kupił placek z wiśniami, ukradł wazon pełen kwiatów – wciąż nie mam pojęcia, po co mu one były – i zostawił wizytówkę. Nie uratował mojego podupadającego interesu, nie sprawił, że mój walnięty były chłopak się odczepił, ale bardzo chciałam, żeby rozwiązał mój inny problem... dwudziestopięcioletniego dziewictwa. Dlatego wiedziałam, że wykorzystam tę wizytówkę. I wiedziałam, że jestem w tarapatach, kiedy usłyszałam w telefonie ten jego seksowny, głęboki głos: „Wciąż pragnę twojej wisienki. Jest szansa na dostawę do domu?
Wiedziałam, że to będzie komedia. Słyszalam głosy, że lepsza niż ta o TYM bananie. I chociaż do książek reklamowanych jako komedie, w dodatku autorów obcojęzycznych, podchodzę sceptycznie, nie mogłam sobie odmówić Wisienek.
I dawno się tak nie uśmiałam.
Przygody Hailey i Williama są tak komiczne, nie dość, że niesposób oderwać się od czytania, to cały czas mamy ochotę na kolejną zabawną sytuację. Totalnie jestem zachwycona i fabułą, i bohaterami, którzy zostali świetnie wykreowani. Począwszy od głównych postaci, aż po te bardziej poboczne. I koniecznie musicie przeczytać o babci Hailey (i jej perypetiach w domu starców).
Wartka akcja, ironiczne i dwuznaczne dialogi, prześmieszne sytuacje, to wszystko znajdziecie w tej niepozornej książce. A i romans wcale nie jest taki banalny i pospolity, bo która z zakochanych dziewczyn rzuca w wybranka wiśniową tartą?
Przyjemna, lekka, zabawna i całkowicie przepyszna powieść na letnie wieczory. Książka wyśmienita niczym popisowe wypieki Hailey. Tak powinna smakować idealna komedia romantyczna!
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: