Jakub Małecki, autor bestsellerowych "Dygotu" i "Rdzy" oraz nominowanych do Nike "Śladów", w zupełnie nowej odsłonie. "Nikt nie idzie" to subtelna opowieść, w której buzują wielkie emocje.
Po tym, jak Olga zobaczyła go po raz pierwszy, uporczywie wracał do niej w myślach. Tajemnicza postać z kolorowymi balonami. Ni to mężczyzna, ni to dziecko. Ona samotna, on osobny i zamknięty we własnym świecie. Ich losy przetną się ponownie na skrzyżowaniu ulic w chwili tragicznego zdarzenia.
Małecki prowokuje czytelnika, by na podstawie rozsypanych wspomnień stopniowo odkrywał prawdziwy bieg zdarzeń. Gdzieś są słowa niewypowiedziane, niespełnione relacje oraz gesty zawieszone między dwojgiem bliskich i obcych sobie ludzi. Wielkie miasto wypełniają miłość i samotność.
"Nikt nie idzie" to powieść, która hipnotyzuje delikatnie, sącząc czułe i ledwo wyczuwalne tony. Zostaje w pamięci na długo. [edytuj opis]
"Wracała do domu i powtarzała w myślach słowa sprzed trzech wieków: tą drogą nikt nie idzie."
Jakub Małecki jest dla mnie nowym autorem, wcześniej nie miałam styczności z jego twórczością i teraz zdaję sobie sprawę z mojego błędu. Najnowsza powieść mimo że jest delikatna, subtelna niesie w sobie ogromny ładunek emocjonalny. Z pozoru prosta, zaledwie 200-stronicowa, historia zawiera w sobie niuanse, których niepowstydziły by się lektury omawiane w szkole. Ktoś mógłby powiedzieć, że to zwykła historia, która mogła by się przdarzyć każdemu. Trochę smutna, ale takie rzeczy poprostu się zdarzają. I pod tą zwykłością kryje się prawdziwe piękno.
"Zazwyczaj oglądał swoje życie właśnie tak, zza jakiejś firanki"
Bardzo inteligentna, zapadająca w pamieć, dotykająca ważnych rzeczy, przemyślana, złożona. Tych przymiotników można mnożyć do woli. Myślę, że warto się nią zainteresować, zobaczyć, że w Polsce też mamy wartościową literaturę, taką nie oczywistą, a przejmujacą i chwytającą za serce.
Za egzemplarz dziękuję portalowi czytampierwszy.pl