Ostatni rok zleciał jak z bicza strzelił. Jak wszystkie sezony Przyjaciół oglądane w weekend z kanapy od początku do końca. Człowiek po dzieciach robi się taki sentymentalny, że sam siebie słuchać już nie może, a mimo to nakręca się jak zegarek od Ruskich i zalewa trzewia watą cukrową, lukrem i kolorową posypką. Pamiętam, że gdy zaszłam w ciążę, długo zwlekałam z rozmową w pracy. Trzy razy wstawałam, szłam dziarsko do przodu, taranując open space w kierunku biura przełożonych i tyle samo razy zawracałam na pięcie, chowając się za zasiekami komputerów. Kiedyś w końcu doszłam. Z migotaniem komór i na jednym wdechu oznajmiłam:
– Jestem w ciąży. A oni z podobną werwą i na tym samym wdechu co mój oddali empatycznie:
– ALE Z KIM?!