Inga nie słyszała, kiedy Gurdun przyszła. Ta postawna kobieta stała pochylona nad nią i blisko przysunęła twarz do jej twarzy. Jedyne, co Inga widziała, to szare złe oczy, które się w nią wpatrywały. Kłębiła się w nich uwięziona nienawiść i wściekłość.
- Czego chcesz? – Inga sama słyszała, że jej głos brzmi niepewnie, ale musiała coś powiedzieć, żeby przerwać przerażające milczenie.
Gurdun nie odpowiedziała, tylko odchyliła się do tyłu i obserwowała macochę pogardliwie.
Ingę drażniła i niepokoiła ta cisza. Co Gurdun chciała osiągnąć, strasząc ją w ten sposób? Dlaczego nic nie mówi, zwykle nie jest oszczędna w słowach?
Wreszcie Gurdun drgnęła. W jednej ręce trzymała pęk kluczy.
- Ze względu nie ciebie mam nadzieję Ingo… - zaczęła powoli, lecz zamilkła. Podniosła klucze do góry, żeby Inga mogła je zobaczyć, a także usłyszeć ich złowieszczy brzęk. Klucze dyndały przed jej oczami. Gurdun uczyniła szybki ruch ręką i zamknęła je w garści. – Mam wielką nadzieję – powtórzyła z nienawiścią – że to dziecko ojca nosisz w brzuchu!
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: