Przerażające wspomnienia Kathy O’Beirne, kobiety, której życie stało się piekłem. W dzieciństwie doznawała systematycznych upokorzeń ze strony własnego ojca; była wykorzystywana przez starszych kolegów. Niezdolna zwierzyć się komukolwiek ze swego dramatu popadła... w apatię, z czasem też pojawiła się agresja. Psychiatrzy uznali ją więc za dziecko niezdolne do życia społecznego. W rezultacie tej diagnozy, jako ośmioletnie dziecko opuściła dom rodzinny, by trafić pod opiekę szeregu instytucji kościelnych i państwowych. Wszędzie tam była bita i upokarzana, zwłaszcza w pralniach u sióstr magdalenek… Przytułki magdalenek powstały w dziewiętnastowiecznej Irlandii oraz Szkocji jako miejsce przeznaczone dla prostytutek i kobiet upadłych. Na początku dwudziestego wieku przytułki przejął Kościół katolicki, który wprowadził w nich bardzo ostry reżim. Prowadzące je Siostry Miłosierdzia zmuszały kobiety do darmowej pracy przez osiem do dziesięciu godzin dziennie przez siedem dni w tygodniu. Dziewczęta pracowały w pralniach należących do hoteli, uniwersytetów i innych instytucji. Dla kobiet uznanych za niezdolne do życia w społeczeństwie – a nawet niebezpieczne – ta mordercza praca miała stanowić pokutę za grzechy. Najdrobniejsze nawet przewinienia karano surowo. Nad podopiecznymi znęcano się psychicznie i fizycznie. Dziewczętom zabierano ubrania i wszystkie rzeczy osobiste, golono im głowy, zmuszano do używania imion katolickich świętych. Nieślubne dzieci siłą odbierano matkom i oddawano do adopcji, matki zaś zmuszano, by się ich wyrzekły na zawsze. Trzymane w zamknięciu wbrew własnej woli, spędzały całe życie za murami. Te, którym udało się uwolnić spod władzy magdalenek, nie umiały odnaleźć się w codziennym życiu. Piętno pobytu w przytułku było tak trwałe, że kobiety do końca życia nie chciały mówić o swoim uwięzieniu. By zapomnieć o przeżytym koszmarze, niektóre z nich na zawsze opuszczały Irlandię. W Irlandii pod koniec lat siedemdziesiątych zaczęto likwidować przytułki. Ostatni dom zamknięto dopiero w 1996 roku. Szacuje się, że w pralniach magdalenek przebywało około 30 000 kobiet i dziewcząt.