Dodano: 12 VIII 2012, 18:45:33 (ponad 12 lat temu)
Sięgnęłam po drugą część cyklu „Szeptem” mimo tego, że na pierwszym tomie się zawiodłam. Czy „Crescendo” mi to wynagrodziła? Raczej nie, ale ta jest minimalnie lepiej.
Jednym z atutów tej książki jest zakończenie, które zaskakuję i zachęca do przeczytania kolejne części cyklu.
Becca Fitzpatrick zaskoczyła mnie jednak konstrukcją bohaterów. O wiele lepiej, niż w „Szeptem” zostali ukazani. Są bardziej złożeni, dzięki czemu nie są nudni. Polubiłam postać Patcha, bo jest złym charakterkiem, ale w „Szeptem” całkiem całkiem lubiłam No®ę, ale w „Crescendo” autorka tak poprowadziła fabułę, że Nora zgubiła to, co w niej lubiłam.
Akcja jest dynamiczna i lekka. Przyjemnie się czyta. Co mnie ucieszyło w toczącej się fabule- ograniczenie wątków miłosnych Nory i Patcha. Było więcej akcji, tajemnic.
Ta łatwa i mało ambitna lektura naprawdę wciąga, mimo swoich wielu wad.
To chyba tyle o plusach powieści.
Na konto pod tytułem „Minusy” mogę zaliczyć to, że Nora nieraz razi czytelników swoją głupota.
Język książki jest nieskomplikowany, dla mnie zbyt prosty, ale to głownie wina tego, że narratorką powieści jest nastolatka.
Kolejną wadą tej lektury jest jej przewidywalność oraz kolejne podobieństwo do „Zmierzchu”, a konkretnie do „Księżyca w nowiu”. Nie chce zdradzać fabuły, ale jeśli ktoś czytał obie te powieści to powinien dostrzec podobieństwo.
Oczekiwałam więcej od tej powieści, ale… to nie jest mój gatunek, ani mój styl. No cóż nie polecam, a jeśli już ewentualnie miałabym komuś polecić do osobom poniżej 14-15 roku życia.
Oceniam książkę na: 3.0