"Jakiś człowiek wszedł cicho i usiadł w odległym końcu lokalu. Ojciec Gorman wypił przez uprzejmość parę łyków kawy, poprosił o rachunek i zapłacił. Potem wstał i wyszedł. Mężczyzna, który dopiero co się zjawił, chyba zmienił zamiar. Popatrzył na zegarek jak ktoś, kto pomylił godzinę, podniósł się i śpiesznie skierował kroki do wyjścia. Mgła gęstniała szybko. Ojciec Gorman wydłużył krok…"
Dodał: dona
Dodano: 26 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"Zwróciła uwagę na dziwnie nienaturalny układ rozpostartych rąk. Uprzytomniła sobie, że to ciało nie ułożyło się na żwirze, lecz zostało rzucone... Dobiegł ją głos Patryka, szept pełen grozy: - Wielki Boże! Ona... ona nie żyje - wyjąknął, gdy przyklęknąwszy obok Arleny, dotknął jej dłoni i ramion. W podobnych chwilach czas jak gdyby zatrzymuje się w miejscu."
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"- Żywo zainteresowało mnie coś, co pan powiedział przed chwilą. Powiedział pan, że zło czai się wszędzie. To prawie cytat z Eklezjasty. - Umilkł, twarz zajaśniała mu fanatycznym blaskiem i po krótkiej pauzie zacytował:
- »Pełne zła jest serce synów rodzaju człowieczego, a szaleństwo mieszka w ich sercu, pokąd żyją«. Z satysfakcją wysłuchałem pańskich słów. Dziś, proszę pana, nikt nie wierzy w prawdziwe zło. (...) Ale zło, panie Poirot, to przecież zjawisko realne. To fakt! Ono istnieje! Jest potężne! Przechadza się po naszej ziemi!"
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"- W jakimś szalonym umyśle mogła zrodzić się myśl, że zamordowanie kogoś na przyjęciu w wieczór Hallowe'en to wspaniały pomysł, zupełnie jak z powieści. I to wszystko, od czego może pan zacząć. To po prostu ktoś, kto był na przyjęciu. - Pod krzaczastymi brwiami para oczu błysnęła w stronę Poirota.
- Ja też tam byłem - powiedział. - Przyszedłem później, żeby popatrzeć, co się dzieje. - Energicznie kiwnął głową. - Tak, to dopiero problem, prawda? jak ogłoszenie w gazetowej rubryce towarzyskiej: Wśród obecnych był morderca."
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"Tam ją znaleźliśmy – ciągnęła pani Oliver. – Wie pan, ktoś wepchnął jej głowę w wodę z jabłkami. Wepchnął i przytrzymał; oczywiście już nie żyła. Utopiła się. Utopiła się w ocynkowanym wiadrze pełnym wody. Klęcząc, pochylała głowę, żeby schwytać jabłko. Nienawidzę jabłek – powiedziała pani Oliver – i do końca życia nie chcę już ich widzieć."
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"- To dosyć dziwne wydarzenie - zauważył. - Może zainteresowałyby pana Poirota. Wie pan, Poirot, słyszałem o panu... od Higginsona - (Higginson to było nazwisko naszego znajomego oficera) - mówił, że jest pan orłem w psychologii.
- Owszem, studiuję psychologię - przyznał ostrożnie mój przyjaciel.
- Zwrócił pan uwagę na twarz mojego kuzyna? Był zdruzgotany, nieprawdaż? Wie pan, dlaczego? Chodzi o dawną, przebrzmiałą historię klątwy rodzinnej. Opowiedzieć panu o tym?"
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"– No, no! – odezwał się Conway. – Posłuchajcie wiatru. Dzika noc.
- Idealna dla duchów – rzucił Portal z zuchwałym uśmiechem. – W taką noc wszystkie diabły wychodzą z piekła.
- Według lady Laury, nawet najczarniejszy z nich przyniósłby nam szczęście – zauważył Conway, śmiejąc się.
Wiatr znów zawył przeraźliwie, a kiedy ucichł, rozległy się trzy głośne uderzenia w okute drzwi wejściowe. Wszyscy aż podskoczyli.
- Kto to, na Boga, może być, o tej porze?"
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"– Czy mam rozumieć, że naprawdę chcesz się wycofać z zawodu?
– Tak.
Doktor Burton zachichotał.
– Nie zrobisz tego!
– Ależ zapewniam cię… czynię wszystko tym kierunku. Jeszcze tylko kilka spraw… ale specjalnie wybranych, rozumiesz, a nie to, co mi się nawinie pod rękę… wyłącznie problemy, które będą miały wydźwięk osobisty."
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"- Pani jest Amerykanką?
- Tak.
- Patriotką?
- Wydaje mi się, że nie ma pan prawa do zadawania podobnych pytań! Ale skoro już pan pyta, odpowiedź brzmi: tak.
- Nie chciałem pani urazić. Chodzi o rzecz wielkiej wagi (…) – Rozejrzał się dookoła i zniżył głos. – Wiozę dokumenty o niesłychanie doniosłym znaczeniu. Mogą okazać się decydujące dla aliantów. Rozumie pani teraz? Te dokumenty muszą ocaleć. Większą szansę mają w pani rękach niż w moich. Weźmie je pani?"
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"- Wiesz, pamiętniki przysparzają niekiedy kłopotów. Różne rewelacyjne niedyskrecje i tak dalej. Ludzie, którzy przez całe życie byli milczący i zamknięci w sobie, z wielki upodobaniem myślą o tym, że po śmierci dostarczą kłopotów swoim bliźnim. Sprawia im to złośliwą satysfakcję. Jimmy, jakim człowiekiem był hrabia Stylptitch? Poznałeś go i rozmawiałeś z nim, a jesteś skądinąd wytrawnym znawcą ludzkiej natury. Czy nie zaliczyłbyś go do gatunku starych, mściwych drami?"
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"Wyjął z kieszeni paczuszkę niedbale owiniętą w brązowy papier. Zerwał opakowanie, odsłaniając dużą, zniszczoną kasetkę z czerwonego aksamitu. Na wierzchu widniały splecione litery zwieńczone koroną. Otworzył kasetkę, sekretarz gwałtownie nabrał powietrza. W środku, na podniszczonym białym jedwabiu, kamienie połyskiwały jak krew."
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"- Tylko mi nie mów – dodał Bill Eversleigh – że Gerry Wade jeszcze nie wstał. Na miłość boską, trzeba coś zrobić z tym chłopakiem. (…)
- Proponowałbym budzik – zaopiniował Bateman. – Sam go używam, by nie zaspać. (…)
- Budzik, też coś – Ronny pokręcił głową. – Na Gerry’ego potrzeba co najmniej tuzin budzików.
- A niby czemu nie? – pochwycił Bill skwapliwie. – Sądzę, że trzeba skoczyć do miasteczka i niech każde z nas kupi po budziku."
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"Podniósł brwi, kiedy bez słowa wskazałem w kierunku biurka. Ale jak przystało na lekarza, nie zdradzał wzruszenia. Pochylił się nad zmarłym i zbadał go szybko. Potem wyprostował się i spojrzał na mnie.
- No i co? - spytałem.
- Nie żyje... śmierć nastąpiła jakieś pół godziny temu.
- Samobójstwo?
- O samobójstwie nie może być mowy. Proszę spojrzeć, gdzie jest rana. Poza tym, jeżeli się sam zastrzelił, to gdzie jest broń?
Rzeczywiście, broni nie było nigdzie widać."
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"Wyobraża pan sobie, że potrafi rozwiązać każdą zagadkę zbyt trudną dla naszej tępej angielskiej policji. Przekonamy się, mądralo Poirot, czy naprawdę z pana taki spryciarz. Może ten orzech będzie dla pana za twardy do zgryzienia? Proszę zainteresować się Andover dwudziestego pierwszego bm.
Z poważaniem – A.B.C."
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"Zwróciła uwagę na dziwnie nienaturalny układ rozpostartych rąk. Uprzytomniła sobie, że to ciało nie ułożyło się na żwirze, lecz zostało rzucone... Dobiegł ją głos Patryka, szept pełen grozy: - Wielki Boże! Ona... ona nie żyje - wyjąknął, gdy przyklęknąwszy obok Arleny, dotknął jej dłoni i ramion. W podobnych chwilach czas jak gdyby zatrzymuje się w miejscu."
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"- Żywo zainteresowało mnie coś, co pan powiedział przed chwilą. Powiedział pan, że zło czai się wszędzie. To prawie cytat z Eklezjasty. - Umilkł, twarz zajaśniała mu fanatycznym blaskiem i po krótkiej pauzie zacytował:
- »Pełne zła jest serce synów rodzaju człowieczego, a szaleństwo mieszka w ich sercu, pokąd żyją«. Z satysfakcją wysłuchałem pańskich słów. Dziś, proszę pana, nikt nie wierzy w prawdziwe zło. (...) Ale zło, panie Poirot, to przecież zjawisko realne. To fakt! Ono istnieje! Jest potężne! Przechadza się po naszej ziemi!"
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"- Zdumiewające - rzuciła Tuppence. - Przedziwne.
- Co się stało?
- To Czarna strzała Stevensona, chciałam ją przeczytać. Wszystko było w porządku, a potem natrafiłam na stronę ze słowami podkreślonymi czerwonym tuszem. (...) to naprawdę niezwykłe. Muszę ci to natychmiast pokazać."
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)
"- Trzeba wezwać doktora... prędko... Amyas... Zerwałem się z krzesła. - Co się stało? Zachorował? Umiera? Meredith odpowiedział: - Zdaje się, że już nie żyje. Na moment zapomnieliśmy o Elizie. Ale ona krzyknęła przeraźliwie: - Nie żyje?!... - A potem zaraz wybiegła. Nigdy nie przypuszczałem, że ktoś mógłby tak szybko biec... jak sarna, jak ranione zwierzę. Albo może jak mściwa Furia."
Dodał: dona
Dodano: 12 III 2011 (ponad 14 lat temu)