Choć w radiu grają świąteczne piosenki, kończy się szkoła i zjeżdża rodzina, ja nie potrafię tak naprawdę, stuprocentowo, poczuć klimatu zbliżającego się Bożego Narodzenia. Brak białego puchu doskwiera mi co rok, gdy zaraz po ubraniu choinki, nie mogę wyjść i ulepić bałwana czy porzucać w kogoś śnieżkami. Niestety, tak jest i tej „zimy”. Pomimo, iż „W śnieżną noc” zakupiłam z myślą o wygodnym łóżku i widoku białego świata tuż za oknami, szybko uświadomiłam sobie, że nie prędko nadejdzie czas, w którym będzie mi dane podziwiać ten magiczny pejzaż. Pomyślałam więc, że może właśnie za pomocą tej książki i wyimaginowanej śnieżycy doskwierającej bohaterom, uda mi się odświeżyć zapach, widok i uczucie śniegu, a tym samym odczuć prawdziwą magię Świąt! Niestety, bardzo mocno się rozczarowałam, a do tego wszystkiego – przepłaciłam!
Podróż wigilijna / Maureen Johnson
Na pierwszy ogień poszło opowiadanie nieznanej mi dotąd autorki - Maureen Johnson. Przepełniona ekscytacją i rozradowana na samą myśl o zimowych romansach, brnęłam przez pierwsze stronice z zapałem i entuzjazmem. Jubilatka, czyli główna bohaterka „Podróży wigilijnej”, w ciekawy sposób wprowadziła mnie w początek historii, która przydarzyła jej się w dzień Bożego Narodzenia. Niestety, mój ferwor szybko zaczął maleć, a jego miejsce zajęła nuda, a momentami wręcz irytacja. Wszystko za sprawą realizmu, a właściwie jego braku. Przysięgam, czasami czułam się omalże jakbym czytała coś z gatunku fantastyki. Ciężko powoływać się na przykłady, bo historia jest zdecydowanie zbyt krótka, by obyło się bez spojlerowania, mam jednak nadzieję, że osoby, które czytały już „W śnieżną noc” dobrze wiedzą, o co mi chodzi. Ponadto, kreacja bohaterów wypadła dość miernie – są bladzi i brak im charakteru. Całość ratuje wątek miłosny, który jest naprawdę uroczy.
Moja ocena: 5/10
Święta patronka świnek / Lauren Myracle
Choć myślałam, że „Podróż wigilijna” była zła, to naprawdę nie wiem jak mam określić „Świętą patronkę świnek”. Czuję się zupełnie bezsilna nawet w kwestii wyjaśnienia Wam, co mi się nie podobało! Było tak mało akcji, fabuły, jakiegokolwiek charakteru, myśli lub po prostu czegokolwiek, że aż „żołądek opadł mi do pięt” jak ma w zwyczaju mówić Addie – główna bohaterka opowiadania. Cała historia liczy trochę ponad sto stron i przez całe te sto stronic, przysięgam!, nie wydarzyło się nic. Jedyne czego się dowiedziałam to tego, iż mini świnki mieszczą się w kubku. Tak. MINI ŚWINKI. Ponadto wątek miłosny, w którym już po rozpoczęciu czytania zaczęłam pokładać wszystkie swe nadzieje (nie było innego wyboru), również nie spełnił moich oczekiwań.
Moja ocena: 2/10
Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy / John Green
Przyznaję się bez bicia, że opowiadanie, które wyszło spod ręki Greena, podreperowało nieco moje spojrzenie na cały utwór. Nie wiem, czy to sprawka samego opowiadania, czy też siedzącego gdzieś z tyłu głowy przeświadczenia, że autor „Gwiazd Naszych Wina” jest dobrym pisarzem. Opowiadanie nie było wielce górnolotne, lecz w porównaniu do „Świętej Patronki Świnek”, wszystko wydaje się literaturą na wysokim poziomie. Mimo to, ponownie doskwierał mi brak realizmu w niektórych scenach. Ja rozumiem, że to tematyka Bożego Narodzenia, gdzie czas na cudy i cudeńka, ale nie popadajmy w skrajności. Na szczęście, niektóre aspekty opowiadania Greena wypadły znacznie lepiej, niż w opowiadaniach stworzonych przez damską część pisarskiego trio. Miłym zaskoczeniem okazała się kreacja bohaterów oraz wątek miłosny.
Moja ocena: 5/10
Według mnie książka niesłusznie obsypywana jest pochlebnymi recenzjami i rekomendacjami. Mało w niej akcji, mało ciekawej fabuły, mało dobrych kreacji bohaterów i o zgrozo!, mało miłości, czułości i romansu, dla którego kupuje się tego typu literaturę. Dwóch pisarek, które miały wkład w tworzenie „W śnieżną noc” nie znałam i po lekturze absolutnie nie palę się do tego, aby coś w tej kwestii zmieniać. Jeżeli chodzi o Greena, to jestem zwyczajnie rozczarowana. Na jedyną, naprawdę szczerą i głęboką pochwałę zasługuje piękne wydanie, głównie śliczna okładka.
O ile nie mylą mnie moje matematyczne zdolności.
Moja ocena: 4/10
"Nie wiedziałam, co to jest figowy pudding, ale kojarzył mi się z daniem, które stoi i stygnie na samym końcu stołu, bo nikt nie ma na nie ochoty. Jestem jak ono. Zimna, samotna i pewnie z zakalcem."
„W śnieżną noc” jest jak figowy pudding.
http://skrzynka-pelnaksiazek.blogspot.com/2014/12/w-sniezna-...