Kto sieje wiatr...

Recenzja książki Zbieracz Burz. Tom 1
Nie miałam jeszcz okazji czytać "Siewcy wiatru", czeka na swoją kolej, aktualnie pożyczony koledze Przecież własne książki czyta się na końcu, prawda? Dlatego, gdy otrzymałam do przeczytania "Zbieracza burz", to zastanawiałam się chwilę, czy by nie namówić znajomego na natychmiastowe oddanie mojej książki i przysłanie jej do Macedonii. Ale jednak postanowiłam zaoszczędzić mu problemu, a sobie nerwowego oczekiwania i sprawdzić, czy "Zbieracza burz" można czytać bez wiedzy wyciągniętej z pierwszej książki. I muszę przyznać, że można.

Ta książka pochłania od pierwszej strony, czyta się ją momentalnie, a po zakończeniu można tylko zawołać z pretensją i zdziwieniem w głosie: "To już koniec??".

Daimon Frey, czyli innymi słowy Abaddon, Anioł Zagłady, Tańczący na Zgliszczach, Burzyciel Światów, po uratowaniu świata przed Antykreatorem, zabija nudę biorąc udział w nielegalnych walkach. Jednakże w trakcie jednej z takich walk doznaje pierwszego od wieków objawienia. Rozkaz Pana jest jednoznaczny, aczkolwiek wydaje się być szalony. Bo jakże przecież można wydać rozkaz zniszczenia Ziemi? I co Daimon ma z takim rozkazem zrobić?

Postanawia porozmawiać ze swoimi przyjaciółmi – regentem oraz dowódcą wojsk anielskich. I tutaj zaczyna się właściwie cała historia. Historia o przyjaźni, zaufaniu, zwątpieniu i wystawieniu na próbę. Pan wystawia na próbę Daimona, swoje anioły. A może to nie próba, tylko gest odrzucenia? Wszak Pan zniknął gdzieś przed wiekami, a od tej pory anioły próbują zatuszować ten fakt przed resztą świata. Co oznacza taki rozkaz? Przyjaźń między bohaterami wystawiona jest na potężną próbę, czy zdoła tak ciężką próbę przetrwać?

Anioły (jak i również przedstawiciele Głębin) przedstawione przez autorkę, to nie są stworzenia do których jesteśmy przyzwyczajeni. To istoty niezmiernie podobne pod pewnymi względami do ludzi. Rządzi nimi zachłanność, egoizm, pycha, żądza władzy, miłość, zazdrość. Każdy tutaj ma drugie oblicze, zarówno anioły, jak i mieszkańcy Głębin. Nie ma jasnego podziału na to, co dobre, a co złe. Przeżywają oni również ludzkie emocje – chwile nadziei, zwątpienia, radości, smutku. Mają ludzkie wady i zalety. Sporo aniołów to dranie, których pojawienie się wśród ludzi powoduje tylko popłoch. Jednakże jest i wiele takich aniołów, które troskliwie, godzina po godzinie opiekują się ziemią i jej mieszkańcami.

Również niebo, to zupełnie inne miejsce, niż zapewne nam się wydawało – podział na kasty, różne poziomy nieba, wzgarda dla tych, którzy pochodzą z niższego poziomu. Ai piekło wydaje się być inne, nie zasiedlone przez diabły i demony z bajek, ale przez mieszkańców tak bardzo podobnych w zachowaniu do ludzi. A na dodatek między niebem, a piekłem istnieją stosunki dyplomatyczne, niezmiernie skomplikowane, które upoważniają na przykład do żądania pomocy wzajemnej.

"Zbieracz burz" to książka napisana świetnym piórem, w bardzo dobrym i ciekawym stylu. Autorka może się poszczycić stylem, który jest prosty i lekki, ale w żadnym wypadku nie jest prostacki. Bardzo rozbudowany język, wiele metafor, nawiązań do różnorakich bóstw, aniołów, kultur mniej lub bardziej znanych. Potrafi ona w to wszystko nawet wpleść nawiązania do pop-kultury, co tworzy razem niesamowitą kombinację! A całość jest na dodatek okraszona dozą humoru, który podnosi jeszcze przyjemność czytania. Autorka posiadać musi niesamowicie rozbudowaną wyobraźnię – zbudowane światy oraz bohaterowie zaskakują różnorodnością, wielobarwnością, dopracowaniem detali. A na dodatek bohaterowie są dobrze zarysowani, mają ciekawe charaktery i głębię psychologiczną.

"Zbieracz burz" jest jakby narysowany słowem – bardzo plastyczne opisy, poczułam się natychmiast wciągnięta w ten niesamowity świat! Utwór jest tak plastyczny, że myślę, że łatwo można byłoby go przerobić na bazę dla filmu, może nawet pięknego filmu animowanego dla dorosłych? Na przykład scena, gdy Razjel ucieka się do czarnej magii, by pomóc aniołom, jest tak zarysowana, że czyta się ją z zapartym tchem! Mam szczęście, że pani Kossakowska nie zabrała się jeszcze za pisanie horrorów, bo zeszłabym z tego świata w trakcie czytania . Albo wprowadzenie i pociągnięcie postaci anioła-albinosa, jako pomocnika Daimona, który jest tak szczery, otwarty, prostolinijny i wierny, że aż jest to nierzeczywiste.

Duże brawa należą się również Fabryce Słów za kolejne piękne wydanie książki. Przeczytałam już sporo książek tego wydawnictwa i chyba jeszcze nie natknęłam się na taką, której szata graficzna nie byłaby dopracowana i nie przypadłaby mi do gustu.

Zdecydowanie polecam przeczytanie "Zbieracza burz" wszystkim miłośnikom fantasy, aniołów, diabłów, magicznych stworów i walki dobra ze złem. Oraz tym, którzy się zastnawiaja, czy warto czytać książki fantasy Świetnie napisana książka, pełna niesamowitych światów i jednocześnie jakże dobrze nam znanych ludzkich wad i zalet, a to wszystko okraszone dobrą polszczyzną i dozą humoru. Czekam na kolejny tom, który ukaże się już niedługo I jednocześnie mam cichą nadzieję, że tych tomów będzie więcej…

[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu - www.ksiazkowo.wordpress.com]
Dodał:
Dodano: 21 VII 2010 (ponad 14 lat temu)
Komentarzy: 1
Odsłon: 449
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Dodano: 21 VII 2010, 12:07:35 (ponad 14 lat temu)
0 0
Ja chcę przeczytać dalsze losy Daimona, ale ciągle absorbują mnie jakieś inne książki, więc wciąż poluję na Zbieracza

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 46 lat
Z nami od: 15 IX 2009

Recenzowana książka

Zbieracz Burz. Tom 1



Boże miej litość! Miej nas w swojej opiece! Moc Burzyciela Światów, ocknęła się, zatliła, lecz nie wypełniła potęgą Pana. Nie znalazła ujścia od czasu starcia z Siewcą Wiatru. Aż do teraz... Boże w Trójcy Jedyny! Czemuż znowu budzisz swego Anioła Zagłady? Porywasz za naczynie gniewu. Kielich, który gdy pęknie, wyleje niszczycielską zawartość na każdą krainę Kosmosu. Każdą Istotę. Każde dziecię Two...

Ocena czytelników: 5.16 (głosów: 39)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5