Powrót do PRL-u

Recenzja książki Zielone jabłuszko
Po serii mocnych wrażeń, które sobie zaserwowałam, dla odmiany sięgnęłam po sprawdzoną serię kobiecą "Babie lato" - przeczytałam już z niej 4 książki i za każdym razem świetnie się bawiłam. Teraz wybór padł na "Zielone jabłuszko" Izabeli Sowy, której książki polubiłam po przeczytaniu owocowej serii.

"Zielone jabłuszko" to opowieść "z życia wzięta" osnuta na realiach polskiego Peerelu lat 80-tych. Od pierwszych zdań poczułam się jakbym czytała o swoim dzieciństwie - bawiłam się świetnie. Głośno czytałam fragmenty mężowi i wymienialiśmy wspomnienia i anegdotki z tych czasów. Nawet główna bohaterka okazała się moja imienniczką

Ania Kropelka jest nastolatką, która mieszka z dziadkami i kotem Dziurawcem, ponieważ jej mama wyjechała "za zarobkiem" do Ameryki. Początkowo ich kontakt był częsty, dziewczyna bardzo tęskniła, ale z czasem odległość zrobiła swoje. Wszyscy w szkole zazdroszczą jej rodzicielki za granicą. To czasy, kiedy wyjazd z Polski jest dla wielu wielkim marzeniem - Ania odbiega od standardu i nie zamierza opuszczać swojej bajklandii.

Ania słucha listy Trójki, stoi w kolejkach po pisma z plakatami gwiazd (pamiętam jak sama to robiłam i stałam w kiosku po "Dziennik Ludowy" w sobotę i "Na przełaj"). Wszem i wobec królują kartki na żywność, listy kolejkowe, a każde mieszkanie wyposażone jest w wystaną po nocy meblościankę. Ludzie stoją w kolejkach w kościołach po "dary", które zwykle okazują się niejadalne.
Asia przyjaźni się z Bolkiem, marzy też jak każda nastolatka o wielkiej miłości. Kiedy w klasie dziewczyna pojawia się nowa koleżanka, wiele się zmienia - życie Asi komplikuje się....

"Zielone jabłuszko" to dla mnie podróż sentymentalna w czasy mojego dzieciństwa i młodości. Pomimo trudności, ciepło wspominam lata 80-te, swoją szkołę, przyjaciół, nawet kolejki po kawę Do dziś jestem fanką Listy przebojów Trójki i ciągle tak samo uwielbiam Marka Niedźwieckiego. Bawiłam się świetnie czytając książkę - wszystkie sytuacje były dla mnie bardzo realne i prawdziwe, czułam jakbym cofnęła się w czasie.
Wbrew pozorom, wtedy życie wydawało się mniej skomplikowane, ludzie potrafili doceniać i cieszyć się z drobiazgów. Nie mieli wiele, ale dzielili się między sobą. Sąsiadów łączyły bliskie więzi, podczas gdy teraz mijamy się i najczęściej nie znamy swoich sąsiadów. Telefony komórkowe, komputery i świat wirtualny opanowały świat - a gdzie miejsce na przyjaźnie, spotkania?

Książka Izy Sowy wywołała u mnie, oprócz fali wspomnień, wiele refleksji. Patrzyłam na swoje dzieci, przypominałam sobie swoje dzieciństwo i stwierdzam, że było we mnie wtedy wiele radości i dłużej byłam dzieckiem, niż moje dzieci obecnie. Czerpałam radość z drobiazgów, kolekcjonowałam plakaty i nagrywałam przeboje na starym Grundigu, które potem słuchaliśmy w gronie znajomych.
To nie były złe czasy, choć na pewno były trudne.

Polecam książkę swoim rówieśnikom, ale polecam ją również wszystkim, których ciekawi życie w czasach PRL-u, takie prawdziwe życie - na pewno Wam się spodoba!

http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2012/09/zielone-...
0 0
Dodał:
Dodano: 27 IX 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 225
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Anna
Wiek: 51 lat
Z nami od: 27 IX 2012

Recenzowana książka

Zielone jabłuszko



Połowa lat osiemdziesiątych. Bajklandia - miasto rowerów, tak jak cała Polska pogrążone w kryzysie i szarej beznadziei. Ania Kropelka mieszka w małym domku. Razem z prababcią, babcią, dziadkiem i kotem Dziurawcem czeka na mamę, której udało się wyjechać z Polski. O takiej ucieczce za ocean marzy większość mieszkańców Bajklandii. Reszta biernie czeka na cud. Ania nie chce wyjeżdżać. Dla niej Bajkla...

Ocena czytelników: 4.33 (głosów: 9)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.0