Nikt nie idzie

Recenzja książki Nikt nie idzie
Nikt nie idzie to dwie niezależne historie miłosne - Marzeny i Antka, Olgi i Igora. Łączą się za sprawą dziecka pierwszej z par - niepełnosprawnego Klemensa, który budzi zainteresowanie Olgi. I właściwie tyle można opowiedzieć o książce, bo fabularnie nie ma jasno zarysowanych wątków. Wszystko zdaje się być rozmyte, przenika się, nie dążąc do określonego celu.

Klemens nie jest pełnoprawną postacią, jest na to za słabo wykreowany. W dużej mierze staje się łącznikiem pomiędzy historią Olgi i Igora a Marzeny i Antka. Piszę to z pewną przykrością, bo wątek niepełnosprawnego chłopca wydawał mi się ciekawy. Niestety, nie jest taki. Jest nadmiernie uproszczony - Klemens nie sprawia dużych kłopotów, nie poznajemy też realiów życia z niepełnosprawnym dzieckiem, w gruncie rzeczy niepełnosprawność nie jest żadnym problemem - matka gdzieś tam wspomina, że się o niego boi, ale tak bardzo na marginesie, że w zasadzie nie ma to większego znaczenia. Chłopca można potraktować w zasadzie wyłącznie jako symbol - wszyscy bohaterowie cierpią na jakieś braki, z którymi muszą się skonfrontować przy spotkaniu z Klemensem, w pewien sposób są z nim zrównani, tak samo niezaradni w niektórych dziedzinach życia jak on.

Nikt nie idzie jest książką dobrze napisaną. Małecki zgrabnie podtrzymuje zainteresowanie czytelnika często nie dopowiadając przyczyn/skutków pewnych wydarzeń, kiedy indziej zdradzając coś przedwcześnie. Ostatecznie, mimo otwartego zakończenia, nie pozostajemy z pytaniami bez odpowiedzi, ale ich poszukiwanie sprawia, że naprawdę nie chce się odkładać książki choćby na chwilę. Powieść jest także sprawna narracyjnie - napisana dość prostym językiem, ale nie pozbawionym stylizacji gdy trzeba, a także oddaje sposób postrzegania świata przez bohaterów w różnym czasie, choćby dziecięce domysły na temat wyjścia rodziców - "Tamtego dnia rodzice wyszli do znajomych. Mama w sukience, tata pod krawatem, więc raczej na długo. [2018:84]". W narrację wkrada się pewna chaotyczność - Małecki porusza wątki, by później je porzucić i wrócić po kilku stronach, czasem jakby tracił nimi zainteresowanie, kiedy indziej jakby uważał coś za oczywiste lub niepotrzebne w danej chwili.

Powieść Małeckiego jest dobra i ciekawa. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że sama jest w jakiś sposób niepełnosprawna. Próbuje poruszać poważniejszą tematykę, ale w sposób ledwo zarysowany, do tego ta chaotyczność, trudność w określeniu, o czym właściwie jest... Nie mam wątpliwości, że to wszystko jest zabiegiem celowym, który może się podobać lub nie, ale pełni określoną rolę. Ta niepełnosprawność Nikt nie idzie w żadnym razie nie jest czymś negatywnym, to komplement - składa powieść w zgrabną całość na wszystkich poziomach.

---
Także na coffee-kafes.blogspot.com
czytampierwszy.pl
Dodał:
Dodano: 31 I 2019 (ponad 6 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 144
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Aleksandra
Wiek: 32 lat
Z nami od: 21 VI 2010

Recenzowana książka

Nikt nie idzie



Jakub Małecki, autor bestsellerowych "Dygotu" i "Rdzy" oraz nominowanych do Nike "Śladów", w zupełnie nowej odsłonie. "Nikt nie idzie" to subtelna opowieść, w której buzują wielkie emocje. Po tym, jak Olga zobaczyła go po raz pierwszy, uporczywie wracał do niej w myślach. Tajemnicza postać z kolorowymi balonami. Ni to mężczyzna, ni to dziecko. Ona samotna, on osobny i zamknięty we własnym świecie...

Ocena czytelników: 3.5 (głosów: 1)