Kurt sztywniak.

Recenzja książki Morderca bez twarzy
"Morderca bez twarzy" to dopiero moje drugie spotkanie zarówno z piórem Henninga Mankella, jak i postacią komisarza Kurta Wallandera.
Kryminał podobał mi się wprawdzie dużo bardziej niż "Psy z Rygi" ale jednak i tu było dosyć dużo momentów w których się nudziłem.

Postacią którą upodobał sobie autor, przez co najdokładniej ją opisał jest śledczy Kurt Wallander.
Mimo że to postać podobna do przeciętnych ludzi, nie potrafiłem się z nią utożsamić.
Kurt Wallander jest trochę za sztywny, poważny, drętwy.

Pozycja ta napisana jest ze smakiem, szczególnie podobało mi się pierwsze sto stron.
Później mój zachwyt bardzo zmalał, także tempo akcji jakby spadło.
Większość treści tej powieści, jak w większości kryminałów bywa, stanowiło śledztwo.
Akcja toczy się na południu Szwecji, dokładniej w Skandii, na początku roku 1990.

"Dla niego życie było ciągle zmieniającą się grą rozmaitych praktycznych problemów, domagających się rozwiązania. Gdzieś poza tym znajdowało się to, co nieuniknione, czego nie da się zmienić, żeby nie wiem jak długo zastanawiać się nad sensem, który i tak nie istnieje."
Dodał:
Dodano: 12 V 2018 (ponad 7 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 140
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Arkadiusz
Wiek: 38 lat
Z nami od: 23 VII 2010

Recenzowana książka

Morderca bez twarzy



W niewielkiej mieścinie na południu Szwecji z rąk sadystycznych morderców ginie para staruszków. Prowadzący śledztwo komisarz Wallander nie znajduje motywów okrutnej zbrodni; małżonkowie nie mieli wrogów, z domu nic nie zginęło, a jedynym śladem jest powtarzane przez umierającą kobietę słowo "cudzoziemcy". Informacja przedostaje się do prasy, wywołując tragiczne w skutkach, rasistowskie akty odwet...

Ocena czytelników: 4.78 (głosów: 19)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5