"Gdy zobaczyłam, z jaką swobodą i bez śladu zawstydzenia, czy skrępowania, Jimmy komunikuje
się z Tommy’m, poczułam drżenie w każdym zakamarku mojej duszy. Mój synek nie ufał nikomu
poza mną, Ann i Amelie. Pracowaliśmy nad tym, spotykał się z innymi dziećmi w tak zwanym
ognisku zabaw, na które ja albo Amie woziłyśmy go dwa razy w tygodniu. Jednakże nie mógł się
tam odnaleźć, ze względu na swój problem z komunikacją. A jeśli chodzi o dorosłych mężczyzn to
fakt, że nie miałam jakby okazji się wcześniej przekonać, jaka może być jego reakcja, bo po prostu
od tamtych wydarzeń z przeszłości nie było żadnego mężczyzny w moim życiu. Aż do teraz.
To, co dzisiaj sobie powiedzieliśmy, było dla mnie… niesamowitym przeżyciem. Już zapomniałam,
jak to jest… po prostu czuć. Czuć coś innego niż tylko strach, obawę i wreszcie wściekłość. A takie
uczucia dominowały w moim poprzednim życiu, w czasach, które określałam jako te „przed”. Teraz
byłam po i zaczynałam wreszcie coś czuć. Tak, to było coraz silniejsze... Uczucie do niego – do
Tommy’ego Cordella.
Spojrzałam na niego z boku. Trzymał skórzaną kierownicę jedną ręką, drugą wystukiwał coś na
udzie w takt głosu Morrisona. Jechał szybko, ale pewnie. Był tak doskonały, że nie mogłam
oderwać od niego oczu. Wreszcie chyba poczuł na sobie mój wzrok, bo zerknął na mnie, błyskając
zielenią oczu i uśmiechnął się swoim krzywym uśmiechem.
– Co jest, dziewczynko? – mruknął.
Boże!!! Za każdym razem, gdy tak do mnie mówił, czułam, że zrobiłabym wszystko. Było w tym
coś władczego, a jednocześnie w jego wykonaniu była to słowna pieszczota, która mówiła: „ona
jest moja”. Pierwszy raz poczułam coś takiego i... Cholera! Podobało mi się to."
Dodał: Kathrina
Dodano: 15 IV 2010 (ponad 15 lat temu)