"- To zwykły oset, milordzie. Najwidoczniej nie jesteś podobny do ojca. Zdaje się, że był namiętnym ogrodnikiem.
- Prawdę mówiąc, był z niego kawał skurczybyka - palnął bez zastanowienia.
Rowena przycisnęła rękę do ust. Podświadomie go prowokowała, mając nadzieję, że wyciągnie z niego choć część prawdy. Smoka z Darien i poprzedniego lorda Dunmoral nie łączyły żadne więzy krwi. Czy zależało jej na tym, by złapać go na kłamstwie?
- Twój ojciec był kim? - spytała.
Douglas podskoczył na równe nogi. Ta kobieta kompletnie wyprowadzała go z równowagi.
- No cóż, wydało się - odparł natychmiast, nie tracąc rezonu. Założył ręce na plecach i ciągnął - Papie zdarzało się podkradać nasiona i sadzonki z cudzych ogrodów. Mam nadzieję, że nie weźmiesz sobie do serca tego wstydliwego fragmentu historii rodzinnej" |
goska1991 dodał: 24 VII 2010, 00:44:02 |
głosy: +0 | -0 |
|
"Był sobie kiedyś chłopiec. Kiedy chłopiec miał sześć lat, ojciec dał mu sokoła do polowań. „Sokoły to drapieżniki, zabijają inne ptaki”. [...] Sokół nie lubił chłopca, chłopiec nie lubił sokoła. Jego ostry dziób przyprawiał go o niepokój, a jasne oczy wciąż go obserwowały. Gdy tylko chłopiec się doń zbliżał, ptak atakował go dziobem i pazurami. Przez wiele tygodni jego nadgarstki i ręce wciąż krwawiły. [...] Oswojenie go było prawie niemożliwe. Ale chłopiec próbował, bo [...] chciał zadowolić ojca. Przebywał z sokołem cały czas [...] wciąż do niego mówiąc albo nawet grając muzykę. [...]Powinien trzymać go w ciemności, ale [...] siadał tam, gdzie ptak mógł go widzieć, dotykał go i głaskał po skrzydłach, żeby zdobyć jego zaufanie. Karmił go z reki, ale z początku ptak nie chciał jeść. Później jadł tak łapczywie, że kaleczył mu dziobem dłonie. Ale chłopiec był zadowolony, bo zrobili postępy. Chodziło mu o to, żeby ptak dobrze go poznał, nawet jeśli ranił go do krwi. Chłopiec zaczął dostrzegać, że sokół jest piękny, że jego smukłe skrzydła są stworzone do szybkiego lotu, że jest silny i szybki, dziki i łagodny. [...] Gdy nauczył się krążyć i wracać na jego nadgarstek, chłopiec omal nie krzyczał z radości. Czasami ptak wskakiwał mu na ramię i wsadzał dziób w jego włosy. Chłopiec wiedział, ze nie jest tylko oswojony, ale i doskonale wytrenowany, poszedł do ojca i pokazał mu, czego dokonał. Spodziewał się pochwały, ale ojciec wziął ptaka, teraz oswojonego i ufnego, i skręcił mu kark. „Mówiłem ci, że masz uczynić go posłusznym [...]A ty nauczyłeś go kochać. Sokoły nie mają być kochanymi, domowymi pupilami. Są dzikie, gwałtowne i okrutne. Ten ptak nie został wytresowany, tylko złamany”. [...] Chłopiec [...] nigdy nie zapomniał tego, czego się nauczył: że kochać to niszczyć i że być kochanym to znaczy zostać zniszczonym." |
m3gado dodał: 23 VII 2010, 11:28:38 |
głosy: +65 | -64 |
|
"(...) nienawiścią żalu nie ukoisz." |
madziach05 dodał: 22 VII 2010, 20:26:56 |
głosy: +3 | -0 |
|
"Kiedyś nie umiałam sobie wyobrazić wojny, teraz nie mogłam wyobrazić sobie, jak może wyglądać wolność." |
madziach05 dodał: 22 VII 2010, 20:25:53 |
głosy: +0 | -0 |
|
"Często nienawiść przesłania rozsądek." |
madziach05 dodał: 22 VII 2010, 20:24:13 |
głosy: +1 | -0 |
|
"Teraz wiem jedno, w ludzi trzeba wierzyć, w przyjaciół." |
madziach05 dodał: 22 VII 2010, 20:23:39 |
głosy: +2 | -0 |
|
"(...) strach i nerwy często kryją się po osłoną arogancji czy złości." |
madziach05 dodał: 22 VII 2010, 20:22:21 |
głosy: +4 | -0 |
|
"Taniu, Taniu.
Słyszę, jak mnie woła.
Odwracam się, a on tam stoi, żywy i woła mnie po imieniu.
Taniu, Taniu.
Odwracam się, muszę się odwrócić i widzę go, w mundurze polowym z karabinem przerzuconym przez ramię, biegnie w moją stronę, nie mogąc złapać tchu.
Nadal taki młody.
Dlaczego słyszę go tak wyraźnie?
Dlaczego jego głos rozbrzmiewa echem w mojej głowie?
W mojej piersi.
W moich ramionach i palcach, w moim ledwo bijącym sercu, w zimnym oddechu?
Dlaczego on krzyczy tak głośno?
Nocą zapada cisza.
Ale w ciągu dnia, wśród tłumu...
Chodzę, zawsze bardzo wolno, siedzę, zawsze w bezruchu, i słyszę, jak woła mnie po imieniu.
Taniu, Taniu...
Dlaczego to słyszę?
Czy nie kazał mi słuchać nocą gwiezdnych wiatrów?
To będę ja, szepnął, będę Cię przyzywał.
Do Łazariewa.
Dlaczego więc wzywa mnie teraz?
Jestem tutaj, Szura! Przestań mnie wołać.
Nigdzie nie pojadę.
Taniu, Taniu..." |
przecineczeknh dodał: 22 VII 2010, 15:56:38 |
głosy: +6 | -0 |
|
"- Nieszczęście rozciąga wszystko w czasie, radość skraca. Nie wiem czemu, ale tak już jest." |
rika94 dodał: 22 VII 2010, 08:49:20 |
głosy: +0 | -1 |
|
""- My, rodzice, potrafimy nieźle spieprzyć życie naszym dzieciom.
- Ty nie spieprzyłeś mojego. - Josh pociągną kolejny łyk i zaczął obracać w dłoniach puszkę. - Nie chce tu odstawiać żadnego show w rodzaju Opherah, ale z ręką na sercu muszę przyznać, że nigdy nie wykorzystywaliście mnie do swoich rozrywek. Zacząłem o tym myśleć, gdy zobaczyłem, w jakim bagnie tkwi Julie. I to po uszy. Wy mi nigdy nie fundowaliście podobnego syfu. Nie kazaliście wybierać między sobą, nie nastawialiście przeciwko sobie. To, co ma w domu Julie, to wyjątkowe świństwo. Wyjątkowe."" |
rika94 dodał: 22 VII 2010, 08:47:04 |
głosy: +1 | -1 |
|