W książce "Ironhand" jeszcze głębiej niż w "Stoneheart" schodzimy w podziemia Newilondynu, miejsca, w którym można spotkać dobre i złe rzeźby, które ze sobą walczą. George i Edie próbują się odwdzięczyć Kanonierowi, który się dla nich poświęcił. Chcą go uratować. "Edie - powiedział George - wszystko będzie dobrze. Przejdziemy przez to razem. Będę przy tobie. Cokolwiek lub ktokolwiek będzie chciał cię dostać, będzie musiał najpierw pokonać mnie". Gdy George składa tę obietnicę, nie zdaje sobie sprawy, że wysoko na dachu obserwuje ich żarłoczny gargulec, który aż drży z niecierpliwości, kiedy będzie mógł rozłożyć swoje kamienne skrzydła i pochwycić ich w swoje szpony. Stworzenie na dachu wie, że to nie koniec, a dopiero początek...
"Książka, której miłośnicy arcydzieł fantastyki nie mogą przegapić. Czytelnicy będą łapać powietrze z zachwytu".
("Books for Keeps") [edytuj opis]
Pierwsza część trylogii mimo wad podobała mi się, jednak "Żelazna ręka" sprawiała, że nudziłam się strasznie. Niektóre wątki były naprawdę ciekawe, a niektóre momenty nawet wciągające, ale całość wypada bardzo słabo.
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: