Seria brutalnych morderstw dokonanych ze szczególnym okrucieństwem jest zmorą dla prowadzących w Warszawie śledztwo policjantów i prokuratury. Zabójca zawsze zostawia na ciele ofiary zasuszoną roślinę, chwast, którym podpisuje swoje „dzieła”.
Dość szybko następuje eskalacja przemocy. Policja musi zmierzyć się z czasem i pomysłowością mordercy.
Kim jest? Psychopatą z nizin społecznych czy wzorowym obywatelem prowadzącym na co dzień normalne życie?
Koncepcji i ofiar jest wiele, ale zabójca tylko jeden…
– Dlaczego to robisz? I kim w ogóle jesteś?
W odpowiedzi chłopak usłyszał nieprzyjemny śmiech.
Śmiech psychopaty.
– Robię tu porządki. Eliminuję chwasty.
Czy mając za sobą „Chwasty”, które nota bene stanowią początek kryminalnej serii pt. „Historia warszawska”, sięgnę po kolejne powieści Krzysztofa Jóźwika? Będąc zupełnie szczerą – to nie. Mimo iż książkę tę przeczytałam naprawdę szybko a wszystko tu było dobrze przemyślane i złożyło się w logiczną całość, to jednak historia ta nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jakiego spodziewałam się po niej po przeczytaniu opinii innych czytelników. Jak dla mnie była zbyt mocno rozbudowana o pobocznych bohaterów i za bardzo chaotyczna pod względem prowadzenia narracji z punktu widzenia każdego z nich. I choć lubię, gdy powieść jest krwawa, a sceny pozbawiania ofiar życia wymyślne i szczegółowo przedstawione, to nie stanowi to wystarczającego bodźca, bym zechciała sięgnąć po inne powieści autora.