Komisarz Marcin Zakrzewski zostaje w środku nocy wezwany do brutalnego morderstwa na jednym z osiedli na obrzeżach Wrocławia. Podczas pościgu za zabójcą słyszy od niego tajemniczy przekaz: „Widziałem, jak diabeł chodzi tam na palcach“. Te same niepokojące słowa usłyszał trzydzieści lat wcześniej z ust brata bliźniaka, który zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach.
Zakrzewski postanawia wrócić do sprawy z przeszłości. Szybko odkrywa, że spokojna podwrocławska wieś, z której pochodzi, od wojny jest milczącym świadkiem zaginięć także innych dzieci. Te tragiczne zdarzenia łączą się z kolei z morderstwami popełnionymi obecnie. Czy to możliwe, żeby ten sam sprawca działał nieprzerwanie od siedemdziesięciu lat?
Powrót do wspomnień z dzieciństwa okazuje się dla policjanta prawdziwym koszmarem, rozgrywającym się tu i teraz. Wkrótce musi walczyć o życie nie tylko swoje, ale i bliskich mu osób. Morderca staje się jego cieniem i zdaje się wiedzieć o nim wszystko...
Powieść wciąga już od pierwszych stron i nie pozwala nudzić się czytelnikowi do samego jej końca. Czyta się ją jednym tchem. Zakończenie zaś sprawia, że z miejsca nabiera się ochoty, aby sięgnąć po kolejny tom tej naprawdę interesująco zapowiadającej się (pewne wątki pozostały bowiem w zawieszeniu i ciekawość zżera mnie, jak też dalej się one rozwiną) i dobrze napisanej trylogii kryminalnej. Jeśli kolejne części są równie dobre – biorę w ciemno!