Dodano: 22 IX 2020, 21:21:06 (ponad 4 lat temu)
Koneserem twórczości Jo Nesbo nazwać się nie mogę. Mimo tego, że kiedyś zaczytywałam się w skandynawskich kryminałach, między mną a autorem nie było chemii. Wraz z nową książką, postanowiłam dać sobie kolejną szansę na odkrycie jego fenomenu.
Według mnie to nie jest standardowy, przyjemny kryminał. To trochę nostalgiczna, smutna powieść o tym, jak wydarzenia z przeszłości rzucają cień na całe życie. Początek jest stateczny, powolny, delikatnie oswajamy się z klimatem małego miasteczka. Mnie się ogromnie to podobało, a czytałam jednym tchem totalnie zaciekawiona. Możliwe że fani autora spodziewali się czegoś innego, jednak mnie historia bardzo wciągnęła. Nie jest krótka, książka jest zbita i treściwa, lecz każda kartka była wartościowa. Powieść ociera się o literaturę piękną, taką do smakowania i odkrywania drugiego dna. Tajemnicza, mroczna i angażująca.