Dziecko z Auschwitz to rozdzierająca serce historia przetrwania w świecie, w którym życie i śmierć zależą od najbardziej trywialnych przypadków, a szczęście można odnaleźć nawet w najmroczniejszych chwilach.
Rok 1942. Eva Adami wsiada do pociągu jadącego do Auschwitz. Ledwo oddycha pod naporem obcych ciał. Wyczerpana dwudniową podróżą, myśli tylko o jednym – o wyczekiwanym spotkaniu z mężem Michalem, który trafił do obozu sześć miesięcy wcześniej. Eva dociera do Auschwitz, jednak tam nie ma nawet śladu ukochanego. Obozowa rzeczywistość uderza w kobietę z całą siłą. Gdy leży zrozpaczona i zmarznięta na cienkim materacu, słyszy nagle szept. Towarzyszka z pryczy, Sofie, wyciąga do niej pomocną dłoń… To dzięki jej pomocy kobieta może się spotkać z mężem. Nawet jeżeli będzie to oznaczało bratanie się z wrogiem, a skutki tego spotkania narażą je na śmierć…
Poruszająca opowieść o przetrwaniu, która dowodzi, że życie i śmierć zależą od przypadku, a szczęście można odnaleźć nawet w najstraszliwszych czasach.
Literatura obozowa to trudny gatunek, trudny dla czytelnika, bo musi wzbudzić emocje i trudny dla pisarza, bo jak poruszyć temat delikatnie, a jednocześnie pokazać go w sposób dobitny i prawdziwy?
Kolejna pozycja z tego nurtu, to historia więźniarki, która w obozie rodzi dziecko. I tutaj byłam gotowa na wydarzenia, które mną wstrząsną i sprawią, że powieść będę czytać "na raty". Jednak opowieść Evy jest taka trochę zbyt lekka(?). Nie chce umniejszać dramatu jaki przeżyły kobiety w Brzezince, bo z tego chyba każdy z nas zdaje sobie sprawę, ale autorka postawiła na opowieść pełną nadziei, miłości i przyjaźni. I chociaż bohaterkę otacza śmierć, to nie budziło to we mnie skrajnych emocji. Książkę czyta się szybko, lekko i, o zgrozo - przyjemnie. Nie jest to zła lektura, jednak brakowało mi w niej takiej chyba prawdziwości i dramatyzmu.
"W Auschwitz-Birkenau urodziło się przynajmniej siedemset dzieci. Do dziś wiemy tylko o garstce, która przetrwała".
"Dziecko z Auschwitz" jest poruszającą historią, bardzo uderzającą swoją treścią ze względu na inspirację prawdziwymi wydarzeniami. W tej opowieści bohaterką jest Eva, która ze względu na ogromną miłość do męża, nie staje przed niczym i dobrowolnie oddaje się w ręce piekieł, aby go odnaleźć. Poznajemy jej codzienne "życie" w obozie, razem z innymi więźniarkami, wśród walki o przetrwanie, układów, odarcia z moralności i człowieczeństwa. A to wszystko jest przeplatane wspomnieniami, jeszcze nie tak dawnych, lepszych czasów szczęścia, które tym bardziej wzruszają, gdy wraca ponura rzeczywistość.
Książkę czyta się z zapartym tchem. Myślę, że autorka z rozmysłem oszczędziła czytelnikom najgorszych elementów brutalnego świata obozowego, dzięki czemu nadal książka jest mocna i poruszająca, ale nie zostawia po sobie aż takiego ciężaru emocjonalnego na czytelniku, jak wiele innych pozycji. Ten zabieg pozwolił uwidocznić sedno tego, co miało być tu przekazane - siłę i wytrwałość jednostki w walce o życie swoje i najbliższych.
Mogę polecić z czystym sumieniem każdemu tę pozycję.