Fragment rozmowy sprzed dekad utrwalony na taśmie.
Listy słane w niebo do adresata nieobecnego od lat.
Zapach ciasta z rabarbarem.
Ufność, że wyczekiwane spotkanie nie będzie ostatnim.
Historie podniebne to siedem kameralnych opowieści. Siedem ballad o miłości, oddaniu, lęku przed stratą. I o próbach zrozumienia tych, których kochamy, a którzy często pozostają boleśnie obcy.
Małecki to mistrz krótkiej formy. O sprawach najtrudniejszych opowiada subtelnie, z prostotą i ujmującym zrozumieniem dla ludzkiej ułomności. Jego proza porusza w duszy najczulsze struny. Oswaja z tym, co nieuniknione, i przynosi ukojenie.
Opowieści dostępne w książce:
Żaglowce i samoloty
Idzie niebo
Projekt z dziedziny fizyki kwantowej
Utracone światy Niño Sandovala
Niedaleko
Dom z czekolady
M. Historia podniebna
Ze świecą szukać złej opinii dotyczącej tego zbioru opowiadań. Co więcej, chyba nie spotkałam się z negatywnym odbiorem twórczości Jakuba Małeckiego. Wszystkie jego powieści cechuje nieuchwytny styl, trochę enigmatyczny, tajemniczy, a równocześnie dosadny i dający do myślenia. Ten paradoks sprawia, że każde spotkanie jest niepowtarzalne i każdy odczuwa je inaczej.
"Historie podniebne" tak jak już wspominałam to zbiór opowiadań. Opowiadań o ludziach, o utracie, o smutku. Trudne w treści złagodzone krótką formą. Ja z opowiadaniami się nie lubię, ciężko mi się "wczytać", a jak już złapię rytm, one się kończą. I w tym wypadku było tak samo. Nie pomagało też, że może tylko dwie historie były - powiedzmy, dosłowne. Reszta otulona została masą niedopowiedzeń, aluzji, metafor. Coś idealnego do interpretacji, bo tak naprawdę, każdy może dostrzec coś innego. Czy mi się podobało? I tak, i nie. Styl i klimat były bardzo dobre. Jednak ja chyba jestem zbyt przyziemna(?), bo niekiedy w ogóle nie rozumiałam, co autor chce mi przekazać, ale równocześnie cieszę się, że mogłam ją przeczytać. Choćby dla tej magiczności chwil ukazanej przez Małeckiego.
Książkę odebrałam za punkty z portalu Czytam Pierwszy.