"Panią Dalloway" męczyłam, przyznaję, ale sama siebie na to męczeństwo skazałam złym podejściem do książki. Chciałam ją smakować, delektować się treścią i właśnie ta degustacja była męcząca. Kiedy zaczęłam po prostu czytać, zostałam wchłonięta, pożarta i jak wariatka pomknęłam do ostatniej strony. A gdy zamknęłam książkę, włączyłam film. Tak od razu, a co tam...
To cudowna powieść, choć nie od razu taką mi się wydawała. To książka wielowymiarowa. Galeria postaci, ukazanych przez Woolf, jest tak...
+10
Dodał:kulturalnie Dodano:04 VIII 2009 (ponad 15 lat temu) Komentarzy: 0 Odsłon: 683