Dodano: 07 VI 2018, 21:23:08 (ponad 7 lat temu)
Po przeczytaniu kolejnej części przygód braci Slater mam mieszane uczucia. Z jednej strony całkiem mi się podobało, a z drugiej jest kilka rzeczy, które nie trafiły w mój gust. "Kane" prawie od początku do niemal samego końca opisuje przebieg ciąży Aideen oraz chorobę Kane'a, która pozwoliła parze zbliżyć się do siebie. W sumie nie uważam tego za złe... Jednak sądzę, że dało się to lepiej napisać. Dlaczego? Ponieważ przez praktycznie całą opowieść musimy przebrnąć, żeby zaczęło się coś dziać. Mam tu oczywiście na myśli pojawienie się Dużego Phila. Rozumiem, że ten bukiet kwiatów był jakąś tam wskazówką, na którą pewnie mało kto zwrócił uwagę, ale to nie wprowadza odpowiedniego napięcia. Nie sprawiło, że chciałam czytać dalej z ekscytacją. Anonimowe listy z pogróżkami, głuche telefony, itp. bardziej podkręciłyby emocje. Owszem, dla mnie czytanie o relacjach damsko - męskich nie jest nudne, ale lubię, gdy z tym łączy się coś więcej niż tylko seks i uczucia. Zaczęłam naprawdę się emocjonować dopiero około dwusetnej strony z dwustu pięćdziesięciu. Trochę za późno, jeśli mam być szczera. Przez to książka wygląda, jakby nie była przemyślana, a autorka przy kończeniu jej wpadła na pomysł, jaką akcję wpleść w fabułę, ale nie chciało jej się zmieniać już początku, więc stwierdziła, że doda to na koniec i wszystko będzie wspaniale.
Co jeszcze mi się nie podoba? Fakt, że bracia tak bardzo chcą ingerować w życie swoich partnerek. Lubię, gdy mężczyźni są władczy w książkach, lecz bez przesady, kobiety też muszą mieć coś do powiedzenia. Strasznie się wściekłam, gdy Kane wrobił Aideen w wynajęcie mieszkania, którego jest właścicielem. Inną rzeczą, która zdecydowanie mnie irytowała jest to, że mężczyźni w tej serii są tacy pomocni względem ukochanych, chcą wiedzieć wszystko o ich przeszłości i problemach, a sami unikają mówienia o sobie. Szlag mnie trafiał, gdy Kane wkurzał się na Aideen, bo ta odważyła się zapytać. W miłości nie ma miejsca na tajemnice tego kalibru, czego Slaterowie niestety nie wiedzą.
Co mi się podobało? Z pewnością miłość braci do siebie oraz swoich partnerek, humorystyczne momenty oraz gotowość do pomocy i wsparcia, gdy ktokolwiek z rodziny lub przyjaciół znajdzie się w opałach. Podniecały mnie zboczone odzywki chłopaków oraz próby uwiedzenia swoich panien. To chyba wszystko
Oceniam książkę na: 4.5