Jakub Tyszkiewicz nie chciał tam jechać. Nadkomisarz wolałby spędzić wolny czas z ukochaną żoną, ale dał się namówić na imprezę na Kasprowym Wierchu.
Kiedy wściekłe porywy wiatru odetną szczyt od reszty świata, miejsce zabawy zamienia się w pułapkę. Ktoś atakuje Tosię, jedną z imprezowiczek. W budynku wysiada prąd, a w stronę Kasprowego zmierza ciskany wichrem wagonik kolejki linowej.
Kto jest na tyle zdeterminowany, aby podjąć się samobójczej podróży kolejką?
Kto pośród uczestników przyjęcia odpowiada za tajemnicze ataki?
Jak uciec z pułapki bez wyjścia?
Komisarz Tyszkiewicz uratował Zakopane przed zabójcami z (jakichś) polskich służb, a unikatowy produkt polskiej myśli wojskowo-technicznej przed wywiezieniem go za granicę, ale książki "Wiatr" nie uratował. Akcja powieści dzieje się tak szybko, że miałem wrażenie, jakbym oglądał grę komputerową, co w przypadku powieści sensacyjnej jest akurat zaletą. Podobieństwo do gry komputerowej pogłębiają dodatkowo schematy i zapożyczenia, jak w hollywoodzkich filmach klasy B, a język....
No cóż, język jest bodajże najsłabszą stroną powieści Ciszewskiego, oklepane sformułowania, wytarte od częstego używania metafory.
Nie przekonała mnie ta ksiażka.
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: