Podobają mi się takie książki. Ciepłe, pełne prawdziwych wspomnień, oparte na faktach i tak lekko i pięknie podane. Młody pisarz Philip Mardsen mieszkający w Kornwalii, poznaje Zofię, prowadzącą tam z mężem dom letniskowy o nazwie Braganza:
“Braganza była dużym domem i chociaż niektórych jej części nigdy nie widziałem, czułem, że w tych odległych zakamarkach mieszka jakiś olbrzymi smutek. Jednakże nie smutek w wydaniu angielskim – wyciszony, każący trzymać sie na dystans. To był szlachetny rod...
00
Dodał:2lewastrona Dodano:19 XI 2009 (ponad 15 lat temu) Komentarzy: 0 Odsłon: 765