Teresa wyjrzała właśnie z kuchni, czyniąc jakieś gwałtowne gesty. Wzywała nas do siebie, zarazem nakazując milczenie. Zerwałyśmy się, bardzo zaintrygowane, i na palcach pośpieszyłyśmy ku niej.
- O co ci... - zaczęła Lucyna i natychmiast zamilkła.
Ktoś był na podeście za drzwiami. Rozlegało się tam lekkie poskrzypywanie desek i ostrożne, skradające się kroki. Odgłosy dobiegały cicho, wydawały się jakoś dziwnie podejrzane i napawały zgrozą. Brzmiały tak, jakby ów ktoś zbliżył się do naszych drzwi...
+10
Dodał:Suza Dodano:08 VII 2012 (ponad 12 lat temu) Komentarzy: 0 Odsłon: 185