Tytuł oryginalny: Cujo
Rok wydania oryginału: 1981
W małym, cichym miasteczku Castle Rock pojawił się potwór: wygląda jak spokojny, przyjazny bernardyn, lecz w jego umyśle czai się szaleństwo. Stał się bezlitosną maszyną do zabijania - tym groźniejszą, że zupełnie nieprzewidywalną. Cujo robi rzeczy straszne, ale reakcje ludzi, wstrząśniętych jego bezwzględnością są nie mniej przerażające...
Nie jest to jakaś skomplikowana powieść. Niemniej bardzo mi się podobało. Wywołała u mnie emocje, może dlatego że kocham zwierzęta, a już najbardziej psy i uderzyła mnie nieodpowiedzialność właściciela psa, szczególnie opisy z perspektywy Cujo. Strasznie szkoda było mi tytułowego bohatera, gdyż nie był niczemu winien, a jego los potoczył się, jak potoczył. Dobra powieść. Polecam fanom tego pisarza
Nie bardzo wiem, jak napisać opinię o tej książce, by była trochę bardziej rozbudowana. Ja się po prostu bezgranicznie w niej zakochałam! Jasne, że trochę mnie irytowało to, że akcja dość wolno się rozwijała; jak zresztą w każdej książce Kinga, ale co tam - wyszedł majstersztyk! Dawno nie czytałam książki, przy której targałyby mną takie emocje, naprawdę. Cieszyłam się razem z Brettem, kiedy mógł on wyjechać do swojej ciotki. Razem z Donną denerwowałam się na ten przeklęty wóz. Martwiłam się o Tada. Na litość boską, jakiego uczucia we mnie przy tej książce nie było; przecież ja nawet potrafiłam sobie wyobrazić, wręcz czuć ten smród alkoholu, jaki musiał się ulatniać od Joego!
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: