Druga - po Pelagii i białym buldogu - powieść z cyklu "Kryminał prowincjonalny" potwierdza niecodzienny talent pisarski Borysa Akunina. Przemyślna intryga z zaskakującym rozwiązaniem, mrożące krew w żyłach wydarzenia, atmosfera jak z dzieł wielkich rosyjskich klasyków, wreszcie galeria żywo nakreślonych postaci, którym przewodzi sympatyczna i sprytna mniszka Pelagia - to główne, choć z pewnością nie wszystkie zalety tej książki. Biskup Mitrofaniusz nie może zaznać spokoju. Ledwie zakończyła się afera z białym buldogiem, a już zjawia się posłaniec z nowymi, wielce niepokojącymi wieściami. Oto bowiem w położonym wśród bagien Nowoararackim monasterze, który pod rządami światłego archimandryty stał się cerkiewnym państwem w państwie, pojawiło się siejące niewysłowioną grozę widmo Czarnego Mnicha. Zjawa, wskazując w kierunku Pustelni Wasiliskowej, wypowiada zagadkowe i niepokojące słowa. Czyżby miejsce, w którym święci starcy dożywają swych ziemskich dni, kryło jakąś niechlubną tajemnicę? Wprawdzie władyka odnosi się do całego zamieszania dość sceptycznie, niemniej jednak wysyła do Nowego Araratu dla zbadania sprawy trzech swoich zaufanych - prześmiewcę, śmiałka i mądralę. Jednak kolejne misje nie przynoszą pożądanych skutków; mało tego - kończą się wręcz tragicznie. Cóż więc pozostaje? Można by tu przytoczyć znane przysłowie: "Gdzie diabeł nie może...", gdyby wszak nie chodziło o mniszkę, do której czarcie podszepty nie mają dostępu, a która za to doskonale potrafi demaskować i unieszkodliwić Zło, choć okoliczności nieraz ją zmuszają do zrzucania zakonnego stroju.