Smoczogórscy górale mogą dziękować światu, że pozwolił im żyć w spokoju. I choć czasem powieją groźne wiatry lub dusze zostaną spętane przez czarty, to i tak mogą mówić o dużym szczęściu. Gdyż na nizinach dzieją się rzeczy o wiele straszniejsze. Tam świat sam kwestionuje swoje prawa. Czas zmienia swój kierunek albo zapętla się po wieczność. Ludzie uwięzieni są w snach i iluzjach, tracąc kontakt z rzeczywistością. Kat staje się swoją ofiarą, król swoim własnym błaznem a ojciec swoim własnym synem. I to wszystko spada na ludzi zwykłych, nikomu niepotrzebnych. Gdyż bohaterowie ględźb nie ratują świata, nie mają do spełnienia żadnej misji. Można mieć wrażenie, że urodzili się tylko po to, by świat mógł z nich zakpić. Choć i co do tego nie może być pewności, gdyż czasem zdarza się, że to oni stwarzają świat, a nie na odwrót.