Aleksandra Marciniak mieszka w małym miasteczku, gdzie wszyscy o sobie wszystko wiedzą. Ostatnie lata komunizmu, gdzie jeszcze trzeba należeć do partii, by dostać wyższe stanowisko, gdzie panuje kumoterstwo, nepotyzm, kult bogactwa i baśniowego USA, z którego pochodzą czczone dolary.
Ile jest osób, które nie ulegną świetności bogatej willi i widelczyków do tortu, mając na co dzień z trudem zdobyte mięso i chwiejące się chaty?
Ola uległa. Tatusiowa córeczka, która święcie wierzyła, że ojciec ma rację we wszystkim. Matka w tej rodzinie zepchnięta na bok, bo gruba, cicha, nieatrakcyjna, pachnąca pastą do podłogi, śmieszna taka, słucha Demarczyk, mięsa nie jada, filmu nie obejrzy, tylko w tej kuchni siedzi pomiędzy garami a robótką na drutach. Co innego tata, światowy przecież, zdanie swe ma, dumny, że Oleńka jego należy do klasowej elity.
I nagle, któregoś wieczoru zmienia się wszystko, zmienia się wraz z nagłą śmiercią matki. Nagle spadają łuski z oczu. Nagle w głębi duszy z niepokojem rodzi się pytanie: kim była ta kobieta, która wiernie służyła córce i mężowi? Kim była? Ola nie umie odpowiedzieć na to pytanie i zaczyna szukać odpowiedzi. Krąży tunelami, które wydrążyła jej matka - ślepy kret, jak ją nazywali w żartach. Ileż tych korytarzy! Skąd tyle? Kto miał rację, kto? Ojciec? Czy matka?
Łuski powoli spadają z oczu. Ola nagle widzi całą prawdę, całą działalność i słowa swego - przecież nadal kochanego - ojca. Widzi siebie, a to chyba najokrutniejsze, gdy patrząc na siebie nie odczuwa się zadowolenia, spokoju, że wszystko jest w porządku, że idzie się ścieżką, którą się nie tylko wyznaczyło, ale która jest zgodna z twoim sumieniem. [edytuj opis]
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: