Trzecia część trylogii, której akcja rozgrywa się w Gdyni.
Fragment powieści:
- Matka! Uspokój się, matka! - Żandarmi odsunęli Konkową i obydwaj z pobłażliwym spokojem zabierali się do ściągania futra z Łucki, kiedy ta otworzyła gwałtownie torebkę i wyjęła z niej swój nowiutki ausweis. - Proszę! - powiedziała. - Konkowa patrzyła na nią w zdumieniu. - Żandarmi niezbyt skwapliwie pochylili się nad dowodem, oświetlając go latarką. - Volksdeutsche? - zapytał jeden z nich prawie z rozczarowaniem w głosie. - Tak - powiedziała Łucka. - Przepraszam! - Żandarm oddał jej dowód, uśmiechnął się krzywo. - Musimy dbać o swoich żołnierzy na wschodzie. Tu Polacy wygrzewają się w futrach, a naszym chłopcom pośladki odmarzają na śniegu. Odeszli, przez chwilę słychać było skrzypienie śniegu pod ich butami, a potem już tylko płacz Konkowej, która obie ręce podniosła do twarzy, jakby chciała ją zakryć przed spadłym nagle na nią wstydem. - No więc już mama wie - szepnęła Łucka. Wracały do domu milcząc. Dopiero na schodach Konkowa zapytała: - Dla niego to zrobiłaś, tak? - Tak. - Ale on ci tego nie przebaczy. - Przebaczy.
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: