Komedia ze szczyptą fantastyki. Cezary Harasimowicz sięgnął po gatunek literacki, od którego od lat zdecydowanie się odżegnywał.
Najsilniejszy, w najnowszej książce popularnego scenarzysty filmowego jest element humorystyczny, stąd już w tytule nawiązanie do znanej amerykańskiej komedii "Nieoczekiwana zmiana miejsc". W przypadku powieści Harasimowicza trudno uniknąć określenia, iż jest to praktycznie gotowy scenariusz filmowy: cięte, dynamiczne dialogi, pełna zwrotów akcja, perypetie przywołujące na myśl najlepsze polskie komedie jak "Seksmijsa" czy "Kingsajz", pełnokrwiści bohaterowie oraz ostra dawka pieprznego humoru zmuszają czytelnika do uważnego śledzenia fabuły i prowokują niekontrolowane wybuchy śmiechu. Dodatkową zabawą dla znawców gatunków filmowych i literackich może być również zabawa konwencjami, które autor miesza bez skrupułów i tasuje z wprawą wielkiego Szu. Powieść zaczyna się jak klasyczne political fiction.
Prezydent Rzeczypospolitej zostaje podczas porannego joggingu zaatakowany przez tajemniczego zamachowca. Nie warto szukać analogii do dotychczasowych Pierwszych Obywateli naszego kraju. Choć pan prezydent jest zdeklarowanym konserwatystą, niespecjalnie przypomina obecnego lokatora Pałacu przy Krakowskim Przedmieściu. To nie tylko szeryf, ale i macho, przystojny i wysportowany, zdecydowanie podejmujący decyzje, stanowczy i szalenie kochliwy. Istny polski Bill Clinton. Z amerykańskim prezydentem rozmawia swobodnie przez telefon dialogiem przeniesionym żywcem z westernu, a jego rodzinne kłopoty, przeradzające się szybko w komedię omyłek, to żywioł farsowo-komediowy. Jednak domowe problemy to pestka w zderzeniu z rzeczywistością co najmniej zagadkową, która pachnie - jeśli nie czarną magią, to przynajmniej bułhakowowską fantastyką. [edytuj opis]