Wiktor Pielewin (ur. w 1962 roku w Moskwie) należy do najciekawszych i najbardziej kontrowersyjnych pisarzy współczesnej Rosji. Jako jeden z nielicznych odważnie komentuje bieżące wydarzenia na arenie politycznej i kulturalnej. Mistrz ciętego dowcipu i bezlitosnej ironii. Autor, dla którego indoktrynacja i koniunkturalizm to słowa z natury obce.
Pielewin jest stałym współpracownikiem prestiżowych pism - "The New York Times Magazine" i "Granty".
"The New Yorker" umieścił go na liście najwybitniejszych młodych pisarzy europejskich. [edytuj opis]
"S. N. U .F. F. – to jest samo życie, gdzie w liczniku mamy miłość, a w mianowniku śmierć. Taki ułamek równy jest jednocześnie zeru i nieskończoności, podobnie jak egzekwujący je Manitu.
(...)
Snuffy to nasiona świata umiłowane przez Manitu. W wyższym realu istniały przed wydarzeniami utrwalonymi na taśmie. W płaszczyźnie fizycznej rozpuszczają się we wszechświecie, kiedy światło Manitu po przejściu przez ikonowy celuloid, przemienia rysunek techniczny w real. W punkcie, gdzie przeszłość łączy się z przyszłością, ludzie stają się narzędziem Manitu. Za każdym razem poczynamy wszechświat w miłosnym uścisku naszych ikonowych aktorów i jednocześnie żywimy Niebo przelewaną krwią naszych bojowników. Rozumiesz teraz sens tego sacrum?"
Dodał: agnieszka3201
Dodano: 26 VII 2018 (ponad 6 lat temu)
"Od razu chcę wytłumaczyć, że według swej orientacji seksualnej jestem stuprocentowym gloomy. Gloomiec, gloomak, kukłojeb, puparas – nazywajcie mnie, jak chcecie. Jeśli jesteście pupofobami i macie przesądy w tym zakresie, to jest wasz problem i na pewno nie uda się wam uczynić go moim problemem. Wieki całe walczyliśmy o swe prawa – i wywalczyliśmy, że dziś słowo „gloomy” pisze się przez honorowy przecinek ze słowem „Gay”. Jest to jednak termin poprawny politycznie. My nazywamy siebie puparasami.
Jeśli nie jesteście w temacie, to „puparas” zastąpiło dawne obraźliwe określenie dla „gloomy people”, jakim było pochodne od starołacińskiego słowo „pupa”, czyli „lalka”."
Dodał: agnieszka3201
Dodano: 26 VII 2018 (ponad 6 lat temu)
"Masz do czynienia nie z realiami, lecz z etykietkami, które twój mózg wystawia ci z ich powodu, często omyłkowo. Podobnie jak z żetonami w kasynie gry: dla jednych euforia, dla innych rozpacz. Każde twe spojrzenie na życie to seans gry przy zielonym stoliku. W jej wyniku doświadczasz zadowolenia lub cierpienia, które mają naturę chemiczną i lokalizują się w mózgu, mimo że często odbierasz je jako odczucia cielesne. Do tej gry nie potrzebujesz nawet otaczającego świata. W większości przypadków przegrywasz sam ze sobą, zamknięty w swym własnym wnętrzu."
Dodał: agnieszka3201
Dodano: 26 VII 2018 (ponad 6 lat temu)