Dodano: 26 VI 2009, 11:53:43 (ponad 16 lat temu)
Ciekawa jestem Waszych odczuć po przeczytaniu ostatniego tomu sagi. Osobiście mam mieszane uczucia.
A Was satysfakcjonuje takie zakończenie?
Dla mnie na pewno był to najcięższy tom z całej serii (i dosłownie, i w przenośni). Nie mogłam przez niego przebrnąć, tak jak to miało miejsce przy czytaniu poprzednich części, łatwo, z przyjemnością - w kilka dni.
O ile pierwsze trzy tomy były dla mnie formą rozrywki, "Przed świtem" stało się zmorą moich trzech ostatnich tygodni.
Odnoszę wrażenie, że ta część jest najmniej dopracowana, najwięcej w niej nieścisłości. Podobało mi się wprowadzenie nowych wampirów, ich zdolności, ich delikatnie nakreślone osobowości.
Kiedy dobrnęłam do decydującego spotkania z Volturi, byłam rozczarowana. Wszystko skończyło się stuprocentowym "happy endem".
Ani przez chwilę, podczas lektury, nie życzyłam źle Belli, czy jej rodzinie, ale takie, wręcz cukierkowe zakończenie, nie trafiło do mnie.
Zastanawiam się, czy jestem w swoich odczuciach odosobniona, czy może ktoś również tak to odbiera.