Dodano: 01 VIII 2010, 22:33:44 (ponad 14 lat temu)
No więc podsumujmy... Po pierwsze, cała rodzina Cullenów przeżyła tę konfrontację z Volturi, która miała być rzeźnią (Volturi po raz kolejny byli dla nich łaskawi, a podobno oni nie dają czasu na wyjaśnienia. Są niezniszczalni. Czy w bitwie ich przeciwnicy mieliby jakąkolwiek szansę? Nawet gdyby ich ilość była o kilkakroć większa?). Po drugie, pojawiła się Renesmee, a wiemy z poprzedniej części, jak Edward ubolewał, że ograniczy Bellę pod tym względem. Że nigdy nie będzie mogła mieć z nim dziecka. Los zaskakująco znów się uśmiechnął. Po trzecie, Bella nie dość, że wstąpiła do nowej rodziny, to jeszcze utrzymała kontakt ze starymi znajomymi. Po czwarte, kwestia Jacoba. Bella tak się martwiła, że straci go, kiedy wybierze Edwarda. A jednak. Jacob najpierw ocalił jej rodzinę przed wilkami, to wpoił sobie Renesmee, dzięki czemu sfora nie mogła jej skrzywdzić, a potem... nie owijajmy w bawełnę... na pewno został zięciem Belli. Po piąte, sfora wilków, a w zasadzie dwie sfory. Konflikt został zażegnany i wszyscy się pogodzili. Po szóste, Charlie. Znalazł partnerkę, a wszyscy wiemy, jak jego córka ubolewała, że zostanie sam. Po siódme, Bella otrzymała, to co chciała. Została wampirem i żyła wiecznie w ciele pięknej kobiety. Kto nie chciałby mieć takiego życia? Nie ma co. Meyer świetnie to sobie obmyśliła. Pozdrawiam