" Dlaczego ludzie muszą być tak samotni? Jaki to ma sens? Na tym świecie żyją miliony ludzi; każdy z nich tęskni i szuka spełnienia u innych, a jednak się izoluje. Dlaczego? Czy Ziemia powstała tylko po to, by pielęgnować ludzką samotność?"
Haruki Murakami - mój mistrz słowa, tym razem mnie nie uwiódł...
Czytając ciągle miałam wrażenie, że ktoś napisał książkę "na Murakamiego" - styl pasuje, tematyka również, ale coś jest nie tak... Tym razem znajduję zbyt wiele nic niemówiących słów, czuję się nieco rozczarowana.
Dlaczego jesteśmy samotni, mimo że mamy wokół siebie miliony innych istnień? Nasuwa się takie pytanie po lekturze. A może człowiek żyje właśnie po to, by być samotnym? Wszyscy bohaterowie tej książki są w pewnym sensie samotni i każdy z nich jest nieszczęśliwy. Narrator - jak zwykle everyman, tym razem pod postacią nauczyciela nie może czuć się spełniony, bo brakuje mu miłości Sumire. Sumire zaś kocha i pożąda bez wzajemności Miu, ta z kolei jest tylko połową siebie, po traumatycznym przeżyciu w lunaparku. Jest jeszcze Marchewka i jego matka - oboje tak samo samotni i nieszczęśliwi. Każdy z bohaterów żyje ze swoim ciężarem, każdy z musi zmagać się z tymi swoimi obciążeniami...
Murakami genialnie potrafi budować napięcie tajemnicami, pytaniami, które wwiercają się w człowieka i drążą... Niestety, nie zawsze to, co nam później autor zdradza jest równie fascynujące...
Poza tym, wątki, które nie wnoszą wiele do powieści, jak np. sprawa romansu z matką Marchewki, po co? Mam kilka zastrzeżeń, ale i klika rzeczy mnie zachwyciły. Przede wszystkim wielką radością jest dla mnie powtarzalność Murakamiego. Otwieram jego książkę i wiem, co mnie spotka - magia, tajemnica, nurtujące pytania, człowiek ze swoimi problemami i złożonością swej natury, muzyka, nastrój, erotyka, a tutaj również wszechobecna literatura - i to mi się podoba!
Zazwyczaj Murakamiego chłonę - tym razem po prostu przeczytałam...
Opublikowane na:
http://dajprzeczytac.blogspot.com/