Na pierwszą książkę Olgi Rudnickiej trafiłam już (albo dopiero) w 2010 roku w związku z jej cyklem „Martwe jezioro”. Przy tych książkach ubawiłam się niemiłosiernie. Później były Natalii 5, Lilith i długo długo nic, chociaż sobie obiecywałam jak tylko kolejne jej tytuły się pojawiały na półkach księgarskich, że sięgnę. Dopiero z końcem roku trafiła do mnie kolejna jej książka Diabli nadali. Znając już pióro autorki, jej poczucie humoru i świetne kreowanie bohaterów postanowiłam, że jak nie teraz to kiedy, i oddałam się lekturze.
Dagmar Różyk przez podwładnych zwany Diabłem, to mężczyzna, za którym kobiety się oglądają i wręcz lgną do niego jak do miodu. Mężczyzna nie raz to wykorzystuje na swoją korzyść, jednak nigdy na dłużej nie związuje się z daną kobietą. Z czegoś to wynika, a mianowicie w przeszłości stracił swoją ukochaną i teraz za fasadą człowieka obojętnego ukrywa swoją tragedię.
Monika, nowa jego sekretarka nie ulega jego wdziękom i nie raz potrafi postawić na swoim a szef postawić do pionu. Pewnego dnia Monika razem ze sprzątaczką odkrywają, w gabinecie martwe ciało swojego szefa. Monika zostaje wysłana na przymusowy urlop, a policja rozpoczyna śledztwo. W śledztwie uczestniczy Mateusz, młody policjant, partner w joggingu Moniki. Oboje wpadli sobie w oko już jakiś czas temu, jednak żadne nie ma odwagi zrobić pierwszego kroku. Przychodzi czas, że to Monika zostaje postawiona w stan oskarżenia. Dziewczyna jest zrozpaczona. Pewna wizyta w domu Diabła powoduje w niej jeszcze większe zdziwienie, gdyż zastaje w nim swego szefa całego i zdrowego. Kim zatem jest sobowtór Diabła, kto chciał zrobić mu krzywdę? I przede wszystkim jaką tajemnicę ukrywa Dagmar?
Olga Rudnicka ma tę zaletę, że bez problemu łączy kryminał z wielkim poczuciem humoru. Niby sprawa, która mrozi krew w żyłach, a jednak bohaterzy są stawiani naprzeciw takim problemom, że nie raz ich postępowanie powoduje w czytelniku niekontrolowane wybuchy śmiechu. Tak też było i tym razem. Rudnicka spowodowała, że książkę wręcz pochłonęłam w zawrotnym tempie, co raz jak nie uśmiechając się pod nosem to wybuchając śmiechem, który nie raz doprowadzał mnie do łez.
Ten kto jeszcze nie poznał twórczości Olgi Rudnickiej niech żałuje i szybko to nadrabia. Jej historie są świetnie skonstruowanymi fabułami, z bohaterami, którzy nie dają sobie w kaszę dmuchać, a okraszenie fabuły niesamowitym poczuciem humoru dodaje historiom jeszcze większego smaczku.
http://www.zksiazkawdloni.pl/2016/01/diabli-nadali-olga-rudn...