Po przeczytaniu prawie pięciu tysięcy stron Bolesława Prusa, myślałem że zostały mi już tylko Emancypatki i jakieś słabsze szkice.
Jakże się myliłem. W tej noweli poznajemy Pana Wesołowskiego i jego kij. Nasz bohater to niezły gagatek. Jest osobą majętną ma żonę i 35 lat pożycia z nią, troje dzieci, ale nie zajmuje się niczym pożytecznym. Życie upływa mu pod znakiem małych przyjemności, często nieetycznych jak romansik z niewinną sklepową.
Mówi to nam wiele jak zachowywali się ludzie majętni tamtych czasów. Byli często egoistami, myślącymi o własnym dobrze, stawali do pojedynków czemu winne były błahostki jak pomylenie pary kaloszy.
Dużo pili, wystawnie jedli, życie było tak lekkie.
A kij czyli jego laska jest jak dla mnie rekwizytem nie do zapomnienia, ma czarną główkę murzynka która robi miny i posiada dwoje oczu. I jest rzeczą na którą można zwalić każde niepowodzenie i błąd.
Zastanawiający jest motyw powracającego snu Ludwika Wesołowskiego o spadaniu. To spadanie symbolizuje ogólny regres Polaków. Jak wiadomo byliśmy wtedy pod zaborami i takich Wesołowskich było więcej.
Dodam jeszcze że Nowela jest znakomicie skonstruowana, jak rosyjskie babuszki, z jednej wychodzi druga część i tak dalej.
00
Dodał:Serfer Dodano:13 X 2015 (ponad 9 lat temu) Komentarzy: 0 Odsłon: 123
„Mam do pana wielką prośbę; a że w zeszły piątek zwichnąłem sobie nogę, muszę więc skomunikować się z panem listownie. Nudzę się, bodaj czy nie pierwszy raz w życiu, ale strach! Jak się nudzę; mógłbym więc napisać list długi jak bandaż, którym mnie obezwładniono. Szanując jednak pański czas, postaram się być treściwym.
Przeczytawszy zdanie, że: ja mam do pana wielką prośbę — z pewnością zapytasz...