Tomik księdza Twardowskiego poświęcony jest szeroko pojętej miłości. Jego twórczość czasem zabawna, czasem trochę z przymrużeniem oka, bawi i zaprasza do refleksji. Niektóre słowa pozostaną w pamięci na długie, długie lata, inne odejdą zaraz po zakończeniu lektury.
Niektóre słowa będą potrzebowały trochę więcej czasu aby wybrzmieć we wnętrzu czytelnika, inne trafią do niego od razu, odciskając się w jego wnętrzu na stałe. Niektóre słowa zadziwią, niektóre może oburzą, inne zostaną potraktowane jak prawdy codzienności, które ktoś wreszcie zdecydował się wypowiedzieć, a jeszcze inne, potraktowane z obojętnością, odpłyną w zapomnienie.
Ksiądz Twardowski pozostawia swojego czytelnika z koszem przemyśleń wypełnionym po brzegi, z uśmiechem na twarzy, ale również odrobiną ironii, która jest niezbędna w zdystansowaniu się do siebie, świata i otoczenia.
Lektura tej książki trwała w moim przypadku tak długo, ponieważ niektórych lektur nie warto czytać szybko. Czasami lepiej pozostać z książką w dłuższej relacji, i zamiast poświęcać jej jeden wieczór, poświęcić kilkanaście.
Świat przyzwyczaja nas do szybkiego życia, szybkiego funkcjonowania, ale czy naprawdę warto, czy zawsze jest taka potrzeba? Wreszcie, po co zamieniać kontemplację na szybkie pytania i odpowiedzi, do których zwykle jest jeden klucz (na dodatek mocno naciągany)?
źródło recenzji:
www.czytamirecenzuje.blogspot.com