Poruszająca!

Recenzja książki Blondyn i Blondyna
Ciężko pisać, gdy serce jeszcze drży po lekturze, a emocje nie opadły. Wiem na pewno, że książka Magdaleny Kulus zajmie honorowe miejsce w mojej biblioteczce i w taki też sposób będę ją traktować.
Co jest w niej takiego wyjątkowego?
Gdy otrzymałam ją do recenzji miałam bardzo mieszane uczucia, wynikające z obawy przed tym co czeka mnie przy lekturze. Teraz cieszę się radością dziecka, że otrzymałam wspaniały dar możliwości przeczytania jej i podzielenia się z Wami wrażeniami. Dlaczego? Poniekąd dlatego, że z autorką łączy mnie bardzo, bardzo wiele – jak wiele, zobaczycie sami, a poniekąd dlatego, że już dawno nie miałam tak wielkiej przyjemności podczas czytania czyjegoś świadectwa życia. Autorka, a jednocześnie bohaterka tej niezwykłej publikacji jaką jest książka-blog choruje na zanik mięśni. Jej niepełnosprawność przykuła ją do wózka inwalidzkiego, co jednak wcale nie odbiera jej radości życia! Wraz ze swoim asystentem goldenem retrieverem Igorem, co dzień walczy o spełnienie snu o samodzielności.
Dzięki książce tej możemy dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku śledzić ich wspólne przygody, troski i całą masę zabawnych przygód.
Magdalena Kulus ofiaruje czytelnikowi wspaniałe świadectwo życia przepełnionego optymizmem, niewiarygodną otwartością, miłością i wytrwałością. Odkrywa ona to, co powoli przestaje być tabu, a coraz częściej zaczyna być tematem wiodącym wielu kampanii: że niepełnosprawność nie wyklucza z życia, że można pracować, spełniać marzenia, realizować się, rozwijać i czerpać z niego garściami. Uczy empatii, wiary w siebie, optymizmu, a jedno z większych przesłań jakie ze sobą niesie to jedno zdanie „Przeżyj swoje życie”.
Podczas lektury moje serce radowało się non stop, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Autorka wlała we mnie tak wielkie pokłady radości, że nie sposób się tym podzielić. Moje przeżywanie tej książki było – i nadal jest – tym większe, że Magdalena Kulus to absolwentka mojego wydziału – Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Śląskiego – i mojego kierunku – filologii polskiej. Czułam rozpierającą dumę, że TACY ludzie wyrastają z tej uczelni i że TACY ludzie chcą na nią przychodzić i na niej studiować.
Wzruszeniom towarzyszącym lekturze nie było końca – postawa rodziców autorki mnie rozczuliła, a poczucie humoru z jakim Magdalena podchodzi do życia nieustannie zadziwiało. Ta książka to wielki hołd poświęcony więziom rodzinnym i przyjacielskim.

Co łączy mnie z Panią Magdaleną oprócz wyboru studiów i uczelni? Podobnie jak większość Czytelników blogu, jest ona recenzentką książek, a także, uwaga, byłą członkinią Ruchu Światło-Życie zasłuchującą się w szantach. Cały czas towarzyszyło mi uczucie, że to taka „swoja dziewczyna”. Autorka jest jednak w czymś zasadniczo lepsza ode mnie i pewnie od wielu z Was – przeżywa życie tak, jak ja nigdy nie potrafiłam. Stała się dla mnie niedoścignionym wzorcem. I choć mogłam wraz z nią odbywać podróże po znanych mi miejscach Katowic, chodzić do cenionych i często odwiedzanych przeze mnie teatrów – Korezu i Śląskiego, tak naprawdę dopiero od października spojrzę na nie jej oczami.

Magdalena i Igor to duet doskonały, który jest idealnym przykładem na to, że praca i wysiłek mogą dokonać wielu cudów. Ich wspólna droga do samodzielności, choć usłana wieloma trudnościami, stała się największą przygodą ich życia, a możliwość czytania i towarzyszenia im na tej drodze była dla mnie prawdziwym darem. Autorka uświadamia odbiorcy jak wielu z nas żyje podobnie do emerytów – spanie, książka, film, spanie – a jak niewielu korzysta z krótkiego czasu jaki został nam dany na ziemi. Pani Magdalena zachwyciła mnie także swoją wiarą.

Jej książka wzbogacona jest zdjęciami ilustrującymi niektóre z przygód Blondyny i Blondyna – żałuję, że jest ich tak niewiele.
Moim ulubionym rozdziałem, jako książkoholika, jest rozdział o Targach Książki w Krakowie – przeczytajcie, a pewnie podzielicie mój zachwyt.


Książkę odebrałam bardzo osobiście, toteż recenzja jest bardzo subiektywna. Nie sposób jest mi ją ocenić, to publikacja naprawdę wyjątkowa, zasługująca na to, by znaleźć się w każdej biblioteczce i by wracać do niej co rusz.
Gdy ogarnie Cię zwątpienie, zaufaj autorce i wraz z nią odzyskaj wiarę w sens tego co robisz.

Gorąco i szczerze polecam!

Blog autorki: http://blondyniblondyna.blox.pl/

Recenzja także na blogu:
http://shczooreczek.blogspot.com/2011/08/blondyn-i-blondyna-...
0 0
Dodał:
Dodano: 26 VIII 2011 (ponad 13 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 403
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Ania
Wiek: 33 lat
Z nami od: 14 VIII 2009

Recenzowana książka

Blondyn i Blondyna



Każdy człowiek ma swoje Himalaje. Czasem wyczynem godnym zdobycia Korony Ziemi staje się samodzielna wyprawa na uczelnię albo do Kościoła. Magda Kulus ma zanik mięśni, jeździ na wózku i codziennie zdobywa jakiś Mount Everest. Ale tak jak Hillary miał towarzysza w Szerpie Tenzingu, tak ona ma swojego nieodłącznego Blondyna, Igora. Blondyn jest goldenem retrieverem i „zawodowym” asystentem. Jego za...

Ocena czytelników: 5.5 (głosów: 1)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5