Viveca Sten bardzo fajnie pisze i tym razem też mnie nie zawiodła.
"Właściwie bez winy" to mroczna opowieść o wpływie przeszłości na teraźniejszość. Autorka po raz kolejny zabiera nas na wyspę Sandhamn, pełną tajemnic i duchów z przeszłości, a przy tym atrakcyjną dla turystów i stanowiacą świetne miejsce do wypoczynku. Na samej wyspie jest niewielkie grono stałych mieszkańców, ale mnóstwo ludzi ma tam swoje domki letniskowe.
Taki dom na wyspie, odziedziczony w spadku, ma Nora Linde, przyjaciółka komisarza Thomasa Andreassona. Tym razem jednak nie przyjeżdża na wyspę odpocząć, ale ucieka przed mężem. Dowiedziała się przypadkowo, że Hendrik zdradza ją z pielegniarka ze szpitala. W ich małżeństwie już od jakiegoś czasu się nie układało, ale teraz czara goryczy się przelała. Nora, razem z synkami, szuka schronienia w domu na Sandhamn. Stara się poukładać sobie wszystko w głowie, a chłopcy spędzają czas na zabawach z rówieśnikami. Pewnego dnia w lesie, podczas zabawy, dzieci znajdują zamarzniętą ludzką rękę, owiniętą w worek foliowy. Są zszokowane. Kiedy do akcji wkracza policja, z Thomasem Andreassonem, okazuje się, że jest to ręka, zaginionej jesienią, młodej dziewczyny, która zniknęła bez śladu. Sprawa powraca na światło dzienne, a wraz z nią wychodzą sprawy z przeszłości, siegające kilka pokoleń wstecz. Andreasson omal nie przypłaca życiem swego zaangażowania w sprawę. A wydawałoby się, że wyspa Sandhamn jest taka spokojna i taka urokliwa....
W najnowszej powieści Viveci Sten, teraźniejszość przeplata się z przeszłością tworząc nierozerwalną całość. Akcja jest wielowątkowa, czasy teraźniejsze poprzeplatane są fragmentami pamiętników Karoliny Brand z przeszłości. Możemy się naocznie przekonać, jak zadawniona nienawiść zbiera żniwa po wielu latach..... Opowieść ma swój specyficzny klimat, a pogoda na wyspie jeszcze podsyca uczucie chłodu i niepokoju.
"Właściwie bez winy" to wciagająca i porywająca lektura, która intryguje i zaskakuje. A otwarte zakończenie aż się prosi o kontynuację. Przeczytałam błyskawicznie i czuję niedosyt....
Książka Viveci Sten to nie tylko kryminal, ale również doskonała powieść psychologiczna ukazująca problem maltretowania domowego. Jakim trzeba być potworem, żeby katować swoje własne dziecko i wręcz skazać je na śmierć? Niepojęte! Najgorsze jest to, że taka nienawiść zbiera swe późniejsza żniwa, przekazywana z pokolenia napokolenie...
Lektura tej powieści dostarcza wiele doznań - od zaciekawienia, poprzez zaintrygowanie, złość i zaskoczenie, aż po refleksję. Jest świetnie napisana i przemawia do czytelnika - trudno się od niej oderwać!
http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2015/06/wasciwie...