Ile czasu potrzebujemy by dobrze poznać drugiego człowieka, tak by wiedzieć jakie są prawdziwe motywy jego działania? Rok, miesiąc a może nigdy tak do końca ludzie nie zdradzają czym się kierują? Rzadko kiedy zastanawiamy się nad tym, kiedy już nadchodzi moment refleksji bywa on bardzo gorzki i bolesny.
Po prostu miły wieczór spędzony w gronie przyjaciół, potem powrót piechotą do domu, nic nadzwyczajnego. Tak się wydaje aż do chwili, która zmienia wszystko, ale to dopiero wiadomo po fakcie. Weronika, patrząc wstecz, analizuje każdy detal jaki doprowadził ją do obecnej sytuacji. Mogła pójść inną ulicą, Maarten i Amy powinni ją odprowadzić, a gdyby nie czerwona sukienka pewnie nie zwróciłaby uwagi pasażerów feralnego samochodu. Jednak nie da się zmienić tego co już wydarzyło się, prawda jest więcej niż brutalna. Porwanie. Jedno słowo mające w sobie wiele bólu i strachu oraz przede wszystkim niepewności. Dlaczego właśnie Weronikę to spotkało i to w chwili kiedy była taka szczęśliwa i po raz pierwszy zakochana? Wcześniejsze życie wydawało się dziewczynie szare, zachowawcze i odległe, pobyt w Utrechcie był czymś więcej niż tylko studencką wymianą, raczej stanowił formę ucieczki i próbę egzystencji na całkiem innych zasadach niż do tej pory. Nie było szaleństw i nierozważnych kroków, lecz i tak przyjaźń z Amy oraz znajomość z Maartenem są ogromną życiową zmianą. Wszystko wydawało się toczyć w nowym, bardzo pozytywnym kierunku, obiecującym egzystencję, która jeszcze nie tak dawno wydawało się raczej niemożliwa. Przypadek sprawił, że Weronika stała się ofiarą, więźniem, jeszcze jedną zaginioną. Bezsilność i lęk nie są dobrymi doradcami, zresztą czy cokolwiek może nim być w takich chwilach? Jak się zachować? Buntować się? Być posłuszną? Czekać na sprzyjającą okazję i próbować ucieczki? Ale jak zareaguje milczący strażnik? Co jeszcze czeka Weronikę? Kim jest ten wciąż wychodzący i powracający mężczyzna, decydujący teraz o jej życiu? Przecież jest jednym z nich, lecz przecież nie takim samym jak oni ...
Dzień mija za dniem albo noc za nocą, wspomnienia o nie tak odległym i szczęśliwym czasie pozwalały chociaż na trochę odsunąć groźną rzeczywistość. Jednak coraz częściej w myślach gości on, Luke, porywacz i nadzorca w jednym oraz człowiek wciąż pozostający blisko niej. Daleki, obcy wyznaczający zasady, ale także ... w jakiś sposób coraz bliższy ... O czym lub o kim myśli gdy jest tuż obok Weroniki, swojej więźniarki, ofiary i osoby, w której zaczyna dostrzegać coś więcej niż tylko kolejny błąd do zapomnienia. A może to wszystko jedynie iluzja udręczonego umysłu, szukającego punktu zaczepienia by nie zatonąć w bezmiarze bólu i bezsilności? Role zostały jasno wyznaczone w momencie kiedy Weronika została wciągnięta do samochodu, chociaż czy na pewno?
Życie pisze różne scenariusze, jeszcze nie tak dawno ona i Luke podążali całkowicie odmiennymi drogami, teraz są one splecione. Żadne z tych dwojga nie przewidziało jak potoczy się ta historia, mająca swe źródło w feralnym wieczorze, zaskakująca rozwojem wypadków i przede wszystkim zakończeniem.
Łatwo oceniać nam innych, z góry wyrokować co jest białe, a co czarne. Lektura "Czułego punktu" zmusza czytelnika do zastanowienia się nad emocjami, które targają człowiekiem w ekstremalnych sytuacjach oraz jak zachowalibyśmy się w obliczu całkowitej bezradności i zależności od innych. Dominika van Eijkelenborg jest autorką mistrzowsko łączącą thriller z powieścią obyczajową. Bohaterowie wychodzą z prostych ram dobra i zła, kierują się uczuciami, intuicją, podejmują decyzje niestereotypowe. Nie unikają odpowiedzialności, ale pojmują ją zdecydowanie inaczej niż większość. Można powiedzieć, że "Czuły punkt" to opowieść o dwojgu ludziach, całkowicie różnych, lecz tak naprawdę zagubionych w świecie i odnajdujących się w najgorszym momencie.
Czy można rozpocząć nowy rozdział życia, jeżeli jego początkiem jest kłamstwo? Weronika i Luke odpowiedzieli na to pytanie i warto poznać ich odpowiedź, która jest nieszablonowa i przede wszystkim bardzo bolesna i zrozumiała nie dla kazdego.