Kogo wybrać?

Recenzja książki Collide
„Los i ścieżki, które pojawiają się przed nami. To jak wielka układanka, gdzie w końcu wszystko się dopasowuje”.*

Nie miałam tej książki początkowo w ogóle w planach, ale zaciekawiona opinią pewnej zaprzyjaźnionej bloggerki stwierdziłam, że dam jej szansę. Okładka kojarzy mi się z erotykiem i szczerze mówiąc nie przyciąga mojej uwagi, ale to wnętrze książki jest najważniejsze. Jakie było w przypadku „Collide”? Rozczarowałam się czy zostałam mile zaskoczona?

Emily po śmierci mamy, będącej jedną z najważniejszych osób w życiu, przeprowadza się do Nowego Jorku gdzie zamieszkuje wraz z przyjaciółką. Wraz z swoim chłopakiem Dillonem chce rozpocząć nowe życie. Mężczyzna nie jest zachwycony osobnym mieszkaniem, a co gorsze przejawiać skłonności do dominacji i nerwowość. Emily nie zauważa lub nie chce tego dostrzec i zawsze tłumaczy sobie jakoś jego inne zachowanie. Pewnego dnia przypadkowo spotyka mężczyznę Gavina, który jednym spojrzeniem wywołuje w niej przeróżne emocje. Stara się być lojalna wobec Dillona, ale czy rozum i przymus bycia z kimś z wdzięczności wygra z sercem? Jak potoczą się ich losy?

Gail McHugh napisała romans nie byle jaki, wyróżniający się pośród innych tym, że nie jest to słodka opowiastka a historia poruszająca tematy poważne i trudne, nieakceptowane w związku czy jakiejkolwiek relacji międzyludzkiej (chociażby nękanie psychiczne), ale przy tym jest też zabawna i kipiąca uczuciami. Autorka zgrabnie prowadzi fabułę i nie pisze schematycznie, ukazuje szereg przeróżnych emocji, to jak reaguje człowiek manipulowany i jak trudno jest wyrwać się spod tej destrukcyjnej więzi. Osoba nękana zawsze znajdzie wytłumaczenie dla dziwnego i niewłaściwego zachowania oprawcy. McHugh, moim zdaniem, idealnie ukazała to jak główna bohaterka zmagała się z tym problemem oraz innymi uczuciami zmuszającymi ją do przemyślenia kilku spraw. Książka jest napisana płynnie i ciekawie, chociaż czasem zdarzały się momenty jakby jakiś wątek był nagle urwany, co na szczęście nie wpływa na odbiór całości.

Oczywiście muszę również wspomnieć o idealni wykreowanych bohaterach, szczególnie Emily, Dillon oraz Gavin. Emily z opisów wydawała się być kiedyś kobietą zwykłą, ale pełną życia, radosną, nawet trochę zakręconą. W ostatnim czasie przeżycia, które ją spotkały trochę ją przygniotły. Utrata mamy, przeprowadzka sprawiły, że była słabsza i rozbita psychicznie, zdawała sobie sprawę, że bez Villona byłoby o wiele ciężej i jest mu wdzięczna. Dillon to mężczyzna z pozoru idealny, pomocny, oddany, ale ma drugą twarz - już nie tak wspaniałą a mroczną i złą, którą do pewnego momentu idealnie ukrywał. Gavin zaś nie jest może idealny, ale zapewniam, że każda z nas chciałaby takiego spotkać na swojej drodze. Zabawny, czuły, okazujący uczucia, wierzący w partnerstwo, a nie dominacje. Do tego jak on pięknie mówi o uczuciach! Samymi słowami potrafi sprawić, że serce mięknie i zaczyna szybciej bić.

Strasznie żałuje, że nie mogłam usiąść i przeczytać powieści bez przerywania, bo każde odłożenie było bardzo trudne. Wciągnęła mnie ona od pierwszych stron i trzymała w napięciu do ostatniej kropki. Czułam się czasem jakbym oglądała bardzo dobry film, bo oczami wyobraźni widziałam każdą scenę. Wraz z bohaterami przeżywałam ich wzloty i upadki, śmiałam się, martwiłam, bałam, czułam emocje wylewające się z każdej kolejnej strony. McHugh stworzyła powieść, której nie da się nie przeżywać, wywołała we mnie przeróżne emocje. Czasami trudno było mi pogodzić się z niektórymi decyzjami i krokami podjętymi przez postacie, ale jestem w stanie je zrozumieć ponieważ osoba zaszczuta i manipulowana często traci odruch obronny i daje sobie wmawiać różne rzeczy. Jestem oczarowana tym tytułem, McHugh opisuje historię w sposób rzeczywisty, co jest jej dużym plusem. Ponadto powieściopisarka dba o budowanie napięcia, a zakończeniem rozrywa serce i wywołuje szok. To jeden z lepszych romansów jaki w ostatnim czasie czytałam i już nie mogę doczekać się drugiej części – „Pulse”.

W „Collide” nie zabrakło dobrego humoru, gorących scen, czułych słów, trudnych decyzji, złych i dobrych momentów. To książka, która pochłania i zachwyca. Gail McHugh pisze lekko, ale nie byle jak, potrafi do mnie trafić i przykuć moją uwagę. Warto wyczekiwać tej premiery i zapoznać się z niebanalną, realną i zapadającą w pamięć historią.

*Gail McHugh, „Collide”, s. 14

http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2015/06/kogo-wybrac.h...
0 0
Dodał:
Dodano: 10 VI 2015 (ponad 10 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 266
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Irena
Wiek: 36 lat
Z nami od: 27 VII 2012

Recenzowana książka

Collide



Zaraz po ukończeniu college'u, Emily spotyka dotkliwy cios: niespodziewanie umiera jej matka. Emily przeprowadza się ze swoim chłopakiem do Nowego Jorku, by zacząć życie od nowa. Co prawda wewnętrzny głos zaleca jej ostrożność, ale Dillon w ciężkich chwilach był dla niej tak dobry i troskliwy, że dziewczyna postanawia związać z nim swój los. W Nowym Jorku poznaje Gavina - seksownego, czarującego...

Ocena czytelników: 4.70 (głosów: 17)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5