Książki Hanny Kowalewskiej nie należą do lekkich czytadeł z happy endem. To mądre, głębokie powieści , które po odłożeniu na półkę, jeszcze długo pozostają w umyśle czytelnika. Lubię je za oryginalność, często za ich pesymizm, który zmusza do refleksji. Jedną z moich ulubionych powieści Hanny Kowalewskiej jest Maska arlekina. Autorkę miałam przyjemność poznać osobiście na Warszawskich Targach Książki – niezwykła osoba!
„Tam, gdzie nie sięga już cień” to opowieść o życiu, pełnym zakrętów i trudnych życiowych wyborów. To również opowieść o prawdzie i fałszu, miłości i zdradzie. Piękna, choć chwilami przygnębiająca historia. To opowieść o wielu odcieniach miłości - tej jasnej, radosnej i tej ciemnej, wyzyskującej.
Inka jako dziecko trafiła do domu Berty i Romana. Jej matka, miłość Romana, zmarła. Bercie było bardzo trudno przyjąć z powrotem pod dach męża, który ją zdradził, i dziecko jego kochanki. Jednak zrobiła to i pokochała Inkę całym sercem, choć nie okazywała tych uczuć. Wychowywała ją na równi z własnym synem, dopóki nie zastała ich w intymnej sytuacji – wówczas ich drogi się rozeszły. Inka wyjechała do Warszawy i zamieszkała u wujostwa, skończyła szkołę i usamodzielniła się. Mieszka samotnie, pracuje w galerii i dorabia fuchami jako graficzka, miewa przelotne związki, jednak jej serce pozostało przy Zbyszku. Odcięła się jednak grubą krechą od Jantarni i nigdy nie pojechała odwiedzić ciotki Berty. Między nimi krążyły tylko okazjonalne kartki. Aż do momentu otrzymania od Berty telegramu z jednym słowem – Przyjedź. Inka spakowała walizkę i bez wahania pojechała do ciotki. Zastała ją umierającą…. Berta chciała przed śmiercią wyprostować pewne sprawy. Pokazała Ince jak ją kocha i zostawiła jej niespodziankę, która na pewno nie ucieszyła dwulicowego Zbyszka…..
„Tam, gdzie nie sięga już cień” to bardzo prawdziwa i przemawiająca do serca opowieść. Inka przeszła w swoim życiu trudną drogę, była wyrzutkiem bez własnego domu i rodziny. Zbyszek wykorzystał ją do swoich celów i pokazał swoje prawdziwe oblicze na otwarciu testamentu. Tego bohatera nie sposób polubić, to samolubny, zapatrzony w siebie, egoistyczny lowelas. Straszliwie drażniło mnie jego zachowanie i ślepe wpatrzenie w niego kobiet, które nawet wiedząc, że sypia z innymi, nie chciały go opuścić. W życiu też tak bywa, że miłość często jest ślepa. Inka to postać, która mnie ujęła za serce. Wraca do koszmaru i nadstawia drugi policzek… dla Berty. To niezwykle silna osobowość, która potrafiła dostrzec prawdę wśród zakłamania i wyciągnąć wnioski.
Bohaterowie powieści Hanny Kowalewskiej to zawsze bardzo skomplikowane charaktery, których głębię psychologiczną ukazuje autorka. W jej powieściach nic nie jest lekkie, proste i podane „na talerzu”, dlatego tak lubię jej książki – skomplikowane, pełne dylematów, uczuć i niepewności. To są książki, które się nie czyta, ale przeżywa .
Hanna Kowalewska potrafi ugodzić czytelnika w serce swoim piórem i za to jej dziękuję
http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2015/05/tam-gdzi...