Małżeństwo, to wielka niewiadoma. Podróż w nieznane. Mąż starszy o prawie trzydzieści lat nie daję młodej małżonce nic a nic poczucia bezpieczeństwa oraz pewności, że pewnego dnia nie zadzwoni do nas policjant i oznajmi, że jako prawowita małżonka musimy przyjechać na jakieś odludzie i identyfikować zwłoki naszego małżonka i o zgrozo, jakieś młodej, zgrabnej, ślicznej zołzy, którą nasza pozorna opoka i przyjaciel w postaci męża śmiał wozić swoją bezcenną (oczywiście w jego mniemaniu) yamahą. Matilda musi to zrobić. Jako psycholożka od problemów z odżywianiem zmaga się z problemami innych. Tych, którzy jedzą za dużo, konwulsyjnie, i tych, co jedzą za mało itp. Teraz sama staje w obliczu własnych kłopotów. Zawód psycholożki bynajmniej nie pomaga jej w zaakceptowaniu straty męża. A świadomość zdrady budzi w niej paranoiczny stres. Matilda sama żyje ze swoim bólem. Matka ekscentryczka, alkoholiczka nie wyciąga pomocnej dłoni ku córce. Bohaterka nie może nawet liczyć z kolei na swoją córkę Selmę. Selma, choć tylko, a może aż, pasierbica denata ma w nosie jego śmierć. Ma w nosie nawet Matildę, do której odzywa się tylko i wyłącznie z pogardą i niechęcią. Selma to zbuntowana nastolatka, która na etapie określania siebie lubi dopiec matce i pokazać, jak to ona aspirująca pisarka jest ponad wszystko i wszystkich. Ale niech uważa, bo kto wie, kto czai się po drugiej stronie monitora! Mimo samotności, mimo "bliskości" córki oraz matki Matilda nie jest sama. Kobietę bacznie obserwuje pewien Drapieżnik, który czerpie wzmożoną satysfakcje z jej bólu, lęku oraz przerażenia.... O prozie Leny Oskarsson mogliście już u mnie na blogu przeczytać. Polecałam wam dwie, wcześniejsze jej książki: "Czarne tango", "Plac dla dziewczynek". I choć Lena Oskarsson może być postrzegana jako autorka thrillerów, ja jednak bym się pokusiła o stwierdzenie, że w jej lekturach czytelnik znajdzie więcej wątków psychologicznych aniżeli kryminalnych. "Zima w bikini" taką pozycją właśnie jest. Może wynika to z faktu, iż sama autorka jest psycholożką. Tak wiec, zna tajniki ludzkiej duszy, ale i zachowania człowieka z własnego doświadczenia zawodowego. Pisarka stworzyła dziwny zestaw bohaterów. Praktycznie nie ma w nim bohaterów pozytywnych. Selma rozpieszczony, egoistyczny dzieciak, któremu zdecydowanie, by się przydała "twarda ręka". Drapieżnik, który kryje się w tłumie i czyha na swoją ofiarę. Mąż Matildy, który skrywał wielką tajemnicę i nie miał odwagi, a może chęci, by podzielić się z nią z żoną. Nawet główna postać, Matilda nie jest tak kryształowa, jakby chciał tego czytelnik. Lena Oskarsson każdą postać prześwietla. Nakreśla jej cechy powoli oraz miarowo. "Zima w bikini" to nie jest typowy thriller. Owszem są trupy i nawet nie jeden czy dwa, aczkolwiek nie ma tu żadnego komisarza, który w pocie czoła tropił ewentualnego zabójce. Ale czy zabójca był? A może jednak mąż Matildy i młoda siksa zginęli w nieszczęśliwym wypadku motocykla? O tym musicie przekonać się już sami. Mnie książka wciągnęła na dwa wieczory i polecam.