Względnie spokojne życie sióstr Sucharskich nie mogło potrwać długo, prawda? Na początek zamieszanie wywołane napisaną przez Natę książką, w której ze szczegółami opisała nieprawdopodobne wydarzenia będące ich udziałem. Ale to dopiero wierzchołek góry lodowej. Pomińmy na razie miłosne zawirowania i przejdźmy do kwestii zasadniczej - pozbawionego głowy ciała w mieszkaniu pana Janusza, byłego wspólnika ich ojca, oraz odnalezionych później jego własnych spalonych zwłok. Tymczasem siostry Sucharskie (które w dodatku dziedziczą po zmarłym) nadal nie wierzą w jego śmierć i próbują na własną rękę wyjaśnić zaistniałą sytuację, zwłaszcza pochodzenie i wartość niespodziewanego znaleziska. Z resztą nie tylko one prowadzą własne śledztwo - zainteresowani sprawą (czy też raczej Nataliami) policjanci robią wszystko, co w ich mocy, by odwieść siostry od niebezpiecznych działań. A Natalie, jak to one, niewiele sobie z tego robią i w dobrej (w swoim mniemaniu) wierze kręcą, oszukują i zasłaniają się półprawdami. Nic dziwnego, że dzieci Natalii zdążyły przejąć wiele ich cech i z powodzeniem wykorzystują metody ciotek.
Samo dążenie do rozwiązania sprawy przebiega bardzo interesująco - zarówno Sucharskie, jak i zaprzyjaźnieni z nimi policjanci działają na własną rękę, dzieląc się informacjami jedynie w ostateczności. Jednocześnie niezależne działania prowadzą także inni, których pobudki niekoniecznie muszą być uczciwe. Każdy robi, co może, tymczasem giną nie tylko kolejni informatorzy CBŚ, ale i pomniejsze czarne charaktery. Czy Natalie mają się czego obawiać? Tak czy inaczej, idą w zaparte, zgodnie ze stwierdzeniem, że za dużo nakłamały, by nagle do wszystkiego się przyznać. Czy bohaterowie zdołają wyjść obronną ręką z całego tego galimatiasu?
"One są fascynujące i absolutnie nieprzewidywalne. Nie rób w stosunku do nich żadnych założeń. Jeśli choć przez chwilę uznasz, że potrafisz przewidzieć ich zachowanie, to już po tobie. Spodziewaj się wszystkiego i bądź przygotowany na najgorsze."
Humoru jest jak zwykle co niemiara, a jego głównym źródłem wciąż pozostają zdrowo pokręcone siostry Sucharskie. Śledziłam ich perypetie z prawdziwą przyjemnością, jednak najmłodsza z nich, Natka, potrafiła być dość denerwująca z tymi swoimi niepotrzebnymi i zwykle nieprzemyślanymi uwagami, skłonnością do płaczu i próżnością, przez którą wolała nic nie widzieć, niż nosić okulary w towarzystwie kogoś innego niż siostry i inni dobrze jej znani ludzie. Pozostałe Natalie nie miały tak irytujących cech, a nawet jeśli, to wynikający z tego humor nie pozwalał długo się tym przejmować. Nie mogłabym też zapomnieć o Anielce i Przemku, dzieciach drugiej w kolejności Natalii, bez których wiele spraw mogłoby się okazać dla sióstr dużo większym wyzwaniem. Ich małe szantaże, zaradność i spryt wniosły do powieści sporo humoru. Znajdziemy tu także ciekawe postacie męskie - od nieco wycofanego, wiecznie siedzącego w książkach Darka, aż po doświadczonego już (choć nadal zaskakiwanego) w kontaktach z Nataliami Adriana i dopiero wkraczającego w ich pokręcony świat Mariana. Czy ten ostatni zdoła się dostosować do ich specyficznego sposobu bycia, a może wkrótce w drodze głosowania zostanie oddelegowany ze skutkiem natychmiastowym?
Losy pięciu Natalii trudno brać całkowicie na serio, jednak taki już ich urok. Ta mieszanka szaleństwa, szczęścia i licznych zbiegów okoliczności zapewnia przyjemną rozrywkę na dłuższą chwilę i nie pozwala ot tak o sobie zapomnieć. Utwierdziłam się tym samym w przekonaniu, że z twórczością Olgi Rudnickiej warto zapoznać się jeszcze bliżej i z chęcią sięgnę nie tylko po kolejną książkę o przygodach Natalii, ale i po inne powieści autorki.
"Bo babcia mówi, że mężczyźnie nie mówi się połowy tego, co powinien wiedzieć, i ani słowa na temat, na który chciałby coś wiedzieć - wyrecytowała Anielka."
Recenzja z mojego bloga:
http://krople-szczescia.blogspot.com/2015/05/o-rudnicka-drug...