Pierwszy raz spotkałam się z tą autorką. Na pewno to częściowo przez moją bliżej nieuzasadnioną niechęć do polskich autorów (która godzinę temu, kiedy skończyłam czytać „Żar Sahelu”, znacznie osłabła), jednak ta książka zainteresowała mnie do samego początku. Kiedy zobaczyłam na odwrocie książki fragment biografii p. Agnieszki: „Przygotowuje doktorat o szamanizmie południowoafrykańskim”, byłam już pewna, że po jej dzieło sięgnę. Muszę przyznać, że przyciągnęło mnie też piękne wydanie, ciekawa okładka wyróżniająca „Żar Sahelu” spośród innych książek.
Liczyłam na przewodnik, dziennik z podróży (co i tak pewnie zainteresowałoby mnie samą tematyką, więc moja opinia będzie subiektywna), a ku mojemu zaskoczeniu przeczytałam świetną powieść o Afryce- kulturze tamtejszych plemion, otoczeniu, zwyczajom, zagrożeniom i niespodziankom jakie mogą tam człowieka spotkać, poza tym o życiu, przyjaźni i uczuciu.
Anna wraz ze swoją córką Bellą wyprowadzają się do Mali, gdzie mąż Anny- Marek- ma być ambasadorem ( i od tego wyjazdu wszystko się zaczyna). Nie są zachwycone, biorąc pod uwagę fakt, że to kolejna wyprowadzka, dla Belli kolejna zmiana szkoły, brak stałego miejsca, które można nazwać domem, a do tego krajem wstrząsnęła fala rytualnych morderstw co nie zachęca do przyjazdu. Na szczęście jest niedaleko nich bliski przyjaciel rodziny David. Zaczyna robić się niebezpiecznie, kiedy Bella wzbudza zainteresowanie Dogonów, których to oskarżano o rytualne zabójstwa a do tego otrzymuje ostrzeżenia, których stara się, wraz z pomocą przyjaciela Williama, nie bagatelizować. I tyle opisu wystarczy, choć jest jeszcze wiele rzeczy o których mam ochotę wspomnieć, ale musiałabym do tego chyba przepisać książkę.
Nie mogłam nie polubić tej książki- po raz kolejny zaintrygował motyw niespodziewanej podróży zmieniającej życie. Mowa o nagłej decyzji autorki o wyjeździe do dalekiej Afryki, jak można przeczytać na jej stronie(
http://podolecka.home.pl/index.html):
„Decyzję musiałam podjąć w ciągu jednej nocy. Tyle czasu miał mój mąż, by odpowiedzieć swojej firmie – chce lub nie chce być brany pod uwagę. Podejmując decyzję, nie wiedziałam nawet, do jakiego kraju mam się przenieść...(…) po godzinie powiedziałam TAK.”
Kilka wątków, wartka akcja, interesujące osobowości bohaterów. Ciężko ocenić tę książkę kryteriami jakiejkolwiek kategorii. Łączy w sobie romans, sensację, przygodę i do tego odkrywa część tajemnic Afryki. Niesamowicie wciąga i pozwala się zagłębić to wszystko, o czym opowiada (żeby za dużo nie zdradzać bo w końcu się zapędzę i opowiem tu wszystko, łącznie z zakończeniem)
Jedyne co mi nie pasuje to te trzynaście zdjęć z tyłu. Mało. Chociaż jak na powieść a nie publikację w kategoriach przewodnika czy książkę podróżniczą, wystarczająco.
Polecam i mam nadzieję, że szybko znajdę czas na pierwszą książkę A. Podoleckiej- „Za głosem Sangomy”, która czeka już na mnie na półce, a autorce dziękuję za podróż (na razie tylko po stronicach książki) do Czarnej Afryki.
Na blogu:
http://usmiechempisane.blogspot.com/2011/07/zar-sahelu-agnie...