„Większość ludzi nie jest w stu procentach dobra ani w stu procentach zła.”
Już przy nowelkach do tej serii pisałam, żeby autorki jak najszybciej kończyły tą serię, gdyż z każdym tomem, niestety, staje się ona coraz gorsza. Podobnie jest tutaj. Dwa tygodnie od wypożyczenia jej z biblioteki, zajęło mi sięgnięcie po nią, a następne męczyłam się z jej czytaniem, co zazwyczaj u mnie jest przeciwieństwem, gdyż pochłaniam je w zastraszającym tempie.
Zoey i reszta bohaterów przekroczyły normy w irytowaniu mnie. Tych bohaterów nie mogę znieść już. A oczywiście Neferet, którą udało się zabić w poprzednim tomie, musiała powrócić do życia, no bo jak inaczej. Autorki kolejny raz tworzą dylematy miłosne dotyczące Zoey. Kogo tu wybrać: Starka czy może jednak Auroxa? Wrr..
„Zawsze uważałam, że strach i nienawiść biorą się z niewiedzy.”
Panie autorki nie wprowadziły nic nowego do serii, przez cały czas ciągną te same zdarzenia, przez co robi się nudna, przewidywalna. Moim osobistym zdaniem „Ujawniona” nawet nie musiała powstać, bo nie wniosła nic nowego. Jedynym plusem całej tej historii jest pociągnięcie wątku z „Klątwy Neferet”.
Styl i język autorek nie uległ zmianie. Dialogi są drętwe i sztuczne, a opisy czasami nużące. Nie wiem czy sięgnę po ostatni tom... jak wyjdzie w Polsce to się wtedy zobaczy.
http://magiczneksiazki.blogspot.com/